METEQUE- Atelier d’Art w Montrealu

Atelier Meteque
Atelier Meteque

Katarzyna Szrodt

Brak odpowiednich warunków nie zwalnia artysty od wysiłku tworzenia. Im więcej myślę o emigracji, tym więcej mi się zdaje, że takie zjawisko siły twórczej w pustyni wygnania to najwyższe usprawiedliwienie tułaczki emigracyjnej

– napisał Józef Czapski o misji tworzenia na emigracji. Słowa Czapskiego, który swoim życiem udowodnił, że warto dzielić się płomieniem talentu z innymi w niesprzyjających warunkach emigracji, przyświecają misji kreatywnego działania w odmiennej kulturze, środowisku, języku. Myślałam o Czapskim, gdy kilka dni temu odwiedziłam nową galerię: Meteque – Atelier d’Art, która pojawiła się na kulturalnej mapie Montrealu. Atelier założyła chilijska artystka Carolina Echeverria i Polka Agata Kozanecka, działaczka społeczna.

Atelier Meteque
Atelier Meteque

Ucieszył mnie ten nowy artystyczny punkt, gdyż od lat nie było w Montrealu galerii z polskim akcentem, a jednocześnie wzbudził podziw, bowiem prywatne galerie upadają z braku nabywców sztuki i potrzebna jest duża determinacja i siła twórcza, by zbudować środowisko zainteresowane nową galerią. Jak podkreśliły obie właścicielki, nie będzie to galeria w tradycyjnym tego słowa znaczeniu wystawiająca i sprzedająca sztukę, lecz atelier działań twórczych. Wystawy odbywać się będą przy okazji planu atelier, który zakłada różnorodne działania artystyczne, spotkania kreatywne nakierowane na sztukę twórców emigracyjnych i wszystkich osób zainteresowanych działaniami artystycznymi.

Obecnie Kanada przeznacza duże środki finansowe na odrodzenie twórczości autochtonów- Indian i Eskimosów i Atelier Meteque włącza się w ten profil działań. Sztuka ludowa Indian chilijskich jest mocno akcentowana w twórczości Caroliny Echeverria. Symboliczna obecność zwierząt, ptaków, drzew, kwiatów w symbiozie z człowiekiem, nasycone barwy czerwieni, błękitu, zieleni, pomarańczy i żółci, figuratywność i narracyjność, wszystko to przywodzi na myśl sztukę indiańską.

Atelier Meteque
Atelier Meteque, „The Dress of our hopes”.

Projektem, który aktualnie realizowany jest w atelier są „sukienki”- „The Dress of our hopes”: na metalowej osnowie różne osoby zawieszają bliskie im przedmioty odpowiadające profilowi danej „sukienki”: wspomnienie z domu rodzinnego, pokój na świecie, kobiecość, to nazwy tych swoistych „sukienek”. Z fragmentów tkanin, zdjęć, koralików, różnych przedmiotów, zabawek, biżuterii, powstają różnobarwne i wielokulturowe mozaiki o kształcie manekina.

Atelier Meteque ma wiele projektów na przyszłość, ja zaś dorzuciłam pomysł wystawienia prac polskich artystów plastyków wraz z prezentacją wystawy o polskiej emigracji do Kanady, która przysłana została przez Muzeum Emigracji w Gdyni. Warto czym prędzej wykorzystać nowy punkt w dobrym miejscu, w dzielnicy anglojęzycznej i zaprezentować dorobek montrealskich Polaków oraz ukazać historię polskiej emigracji za chlebem. Emigracja jest przeżyciem trudnym, a emigracja talentu tym bardziej, o czym zbyt mało mówiło się do tej pory. Wystawa w Meteque ma szansę połączyć te dwa zjawiska w całość.

Dla osób zainteresowanych polecam stronę: www.nativeimmigrant.com




Australijskie świeczki – haiku

Fotografia: Anna Fiala i Andrzej Fiala

Tekst: Adam Fiala

Żywy płomień
Żywy płomień, fot. Anna Fiala

Żywy płomień

Australijskiego

Buszu

 

Ptaszek
Ptaszek, fot. Andrzej Fiala

Ptaszek

Wśród suchych traw

Zaprasza do trójki

 

Węże
Węże, fot. Andrzej Fiala

Węże pni

Przytulają się

Do siebie

 

Australijskie świeczki, fot. Andrzej Fiala
Australijskie świeczki, fot. Andrzej Fiala

Australijskie

Świeczki

Na choinkę

 

Łabędź, fot. Anna Fiala
Łabędź, fot. Anna Fiala

Łabędź

Mizdrzy się

W lustrze wody

 

Chmurko, fot. Anna Fiala
Chmurko, fot. Anna Fiala

Chmurko

Odszukaj siebie

W rzece Swan

 

 




Piękno

Barbara M. J. Kukulska

Korespondencja z Johannesburga (Republika Południowej Afryki)

Afrykańska przyroda, fot. B. Kukulska
Afrykańska przyroda, fot. B. Kukulska

Wsłuchana

w brzmienie szelestu liści,

Zastygłam

w podziwie nad pięknem natury.

Zanurzyłam

w bezkresie mej duszy.

Zachwycona,

bez tchu, oniemiałam.

Dotknęłam światła.

Miłość wypełniła mnie,

uniosła ponad drzewa.


Piękno jest wokół nas, należy jednak je dostrzec.

Zastanawiam się jak inni określają piękno?

Pojęcie piękna należy do podstawowych wartości, jakie zdefiniowała filozofia u samych swoich początków.

Piękno  (grec. kalós, łac. pulchritudo, pulchrum) – analogicznie (zbieżna, podobna) pojęta właściwość rzeczywistości, ludzkich wytworów, w tym sztuki, a także ludzkiego sposobu postępowania, wyrażana w tradycji kultury zachodniej pod postacią harmonii, doskonałości lub blasku, które jako oglądane i dla oglądania budzą upodobanie.

Współcześnie piękno  najczęściej wiązane jest ze sztuką, z poznaniem zmysłowym i uczuciami.

Afrykańska przyroda, fot. B. Kukulska.
Afrykańska przyroda, fot. B. Kukulska.

Refleksja starożytnych Greków nad pięknem  nie wysuwała na plan pierwszy wytworów sztuki, lecz rzeczywistość (kosmos) i moralność.

W rozumieniu Platona piękno tworzyło wraz z prawdą i dobrem słynną triadę, wyznaczającą sam szczyt wszelkich wartości w świecie wiecznych idei.

Natomiast w sferze ziemskich zjawisk, postrzeganych zmysłami piękno znalazło wyraz w pitagorejskiej tzw. wielkiej teorii. Zakładała ona, że piękno polega na należytych proporcjach wyrażalnych w liczbach, matematycznie. Z tych proporcji wywodzi się zarówno harmonia dźwięków w muzyce, jak symetria w rzeźbie i architekturze. Klasyczne piękno podług wielkiej teorii miało zatem charakter racjonalny i normatywny zarazem.

Na przestrzeni wieków zakwestionowane zostało tradycyjne antyczne pojęcie harmonii jako istoty piękna.

W obecnych czasach dysharmonia, brzydota uznawana jest za artyzm, ale natura nie zmieniła swych barw i zachwyca swoją harmonią.


 Afrykańska przyroda w obiektywie Barbary M. J. Kukulskiej

Afryka




Ryszard Druch – rysunki satyryczne

Ryszard Druch (Trenton, New Jersey), otrzymał drugą nagrodę Muzeum Karykatury w Warszawie, w konkursie „Cztery Pory Karykatury – Wiosna 2017”.

W 1991 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie w Trenton w stanie New Jersey od 1993 roku prowadzi własną firmę graficzno-reklamową „Druch Studio”. Publikuje w prasie polonijnej artykuły i rysunki, od 2009 roku redaguje jednoosobowo periodyk internetowy „SUFLER – Informator Druch Studio Gallery”. Od 1997 roku prowadzi autorski, polonijny kabaret „Odlot”, a od 2001 roku w sposób stały promuje – w polonijnym i amerykańskim środowisku – polską kulturę i sztukę.

 

Galeria


Zobacz też:  http://www.cultureave.com/przesmiewczy-glos-ryszarda-drucha/


Ryszard Druch, autokaryktura
Ryszard Druch, autokaryktura

Dorobek artystyczny Ryszarda Drucha

 

WYSTAWY INDYWIDUALNE

2017– TRENTON, New Jersey, Druch Studio Gallery, “Silver Anniversary Art Gala – Painting and Drawing 1991-2016”,

2015OPOLE – Miejska Biblioteka Publiczna im. Jana Pawła II, – wystawa „Ryszard Druch via Atlantyk. Rysunek satyryczny. Karykatura portretowa”.

2012 – TRENTON, New Jersey (USA), Druch Studio Gallery, “Watercolors & Acrylics 2012”,

2011 – TRENTON, New Jersey, (USA),  Druch Studio Gallery,  „2011” , Painting,

–  WARKA, Muzeum im. K. Pułaskiego, „My Amerykany” – plakaty,

2007 – TRENTON, New Jersey (USA), Druch Studio Gallery, „XV-lecie Samowychodźstwa” – malarstwo i rysunek,

2001 – SZCZECIN, Café Galerya,”Rysunek satyryczny i ilustracja”,

2008 – OPOLE, Galeria „WuBePe”1995, „Plakaty”,

NYSA, Muzeum, „Plakaty”,

1995 – OSTRÓDA, Galeria MDK „Na Zamku”, „ Rysunek satyryczny”,

NOWY JORK, Polish Institute of Art and Sciences of America, “Drawing and Caricature”,

OPOLE, Galeria “Autor”, “Imigracja – Ilustracja”,

1994 – KATOWICE, Galeria Pod Prasą” (KMPiK), ilustracja, rysunek satyryczny

1993 – YARDLEY, Pennsylvania (USA) , „Silver Lake Gallery”, „Made in USA” – Painting/ Satirical Drawing,/ Illustration,

1991 – KRAPKOWICE, Miejski-Gminny Ośrodek Kultury “Galeria Baszta” – Rysunek Satyryczny,

OPOLE, Miejskie Centrum Kultury „Galeria Na Ostatnim Groszu”, Rysunek Satyryczny,

1990 – OPOLE, Galeria „Autor” – „Dzisiaj zupka”, malarstwo i rysunek satyryczny,

1989  – OPOLE, Galeria „9” – Młodzieżowe Centrum Kultury, karykatura,

OPOLE, Klub Akademicki Wyższej Szkoły Pedagogicznej – „Rysunek satyryczny”,

GLIWICE, Klub Międzynarodowej Prasy i Książki, rysunek satyryczny,

ZIELONA GÓRA, Klub Międzynarodowej Prasy i Książki, „Rysunek satyryczny”,

1988 – OPOLE, Klub Międzynarodowej Prasy i Książki, „Rysunek satyryczny”,

ŁÓDZ, Harcerski Dom Kultury i Techniki, „Rysunek satyryczny”,

1986 – OPOLE, Galeria „Na Cyplu”, „Rysunek Satyryczny”,

SZEKESFEHERVAR (Węgry), Town Gallery, „Satirical Drawing”,

OPOLE, Galeria “Na Cyplu”, “Rysunek satyryczny i malarstwo”,

WROCŁAW, Galeria „Garb” (KMPIK), „Rysunek satyryczny”,

1985 – KRAKÓW, Miejskie Centrum Kultury, „Piórkiem druha Drucha” – rysunek satyryczny,

OPOLE, Klub Międzynarodowej Prasy i Książki, „Rysunek  prasowy”.

 

WYSTAWY ZBIOROWE

2017 – WARSZAWA – Muzeum Karykatury – wystawa „Rysunki Roku 2016”,

2016 – WARSZAWA – Muzeum Karykatury – wystawa „Rysunki Roku 2015”,

2015 – WARSZAWA, Muzeum Karykatury – wystawa “Rysunki Roku 2014”,

2015OPOLE – Miejska Biblioteka Publiczna im. Jana Pawła II, – wystawa „Ryszard Druch via Atlantyk. Rysunek satyryczny. Karykatura portretowa”.

2013 – RIDGEWOOD, New Jersey (USA), The Ridgewood Art Institute, 33rd Regional Open Juried Show 2013,

  • CLARK, Nwq Jersey, Skulski Gallery, “Plein Air Painting… and More”
  • NEWARK, New Jersey, Newark Liberty International Airport – “The Polish Heritage Day”,

2012 – BALTIMORE, Maryland, Notre Dame University of Maryland, Jesienny “Odlotowy” Salon Artystyczny, Druch’s Studio Gallery Artists Painting Exhibition & Cabaret “Odlot” Show

2011- TRENTON, New Jersey, Druch Studio Gallery, „Plain Air Painting 2011”,

2011 – TRENTON, New Jersey, The 29thEllarslie Open at The Trenton City Museum,

2009 – TRENTON, New Jersey, Druch Studio Gallery, “Joy of Painting” – Painting  Exhibition,

2008 – TRENTON, New Jersey, Druch Studio Gallery, „Druch Studio Gallery 2003-2008” – 5th Anniversary Art Exhibition,

2007 – WARKA, Muzeum im. K. Pułaskiego, „Polonia Poster in the USA”,

2006 – CLARK, New Jersey, Polish Cultural Foundation – Skulski Gallery, “Gallery in Gallery” – Painting Exhibition,

2002/2003 – ilustracja w nr 6/7 (s.105)  “Periphery. Journal of Polish Affairs” (Orchard Lake, MI),

2000/2001 – ilustracje w nr. 6/7 „Periphery. Journal of Polish Affairs”(orchard Lake, MI),

2000 – NOWY JORK (Konsulat Generalny RP) – “Rok 2000 – I co dalej?”, II Salon Stowarzyszenia Polskich Artystow Karykatury1998 CLARK, New Jersey, Polish Culture Foundation, Skulski Gallery

First International Graphics Exhibit

1996 – TRENTON, New Jersey, Mercer County Community College Gallery, Visual Art Student Exhibition,

1995 – PHILADELPHIA, Pennsylvania (USA), PII Gallery, “The Second Spojnik’s Friends Art Exhibition”,

1994 – CLARK, New Jersey, Polish Cultural Foundation – Skulski Gallery, “Friends of Spojnik”,

  • NEW YORK, New York, Consulate General of Republic of Poland, “2nd Polish Satirical Art”,
  • TRENTON, New Jersey, Trenton City Museum, “Figurativly Speaking”,
  • NEWARK, New Jersey, New Jersey Institute of Technology University Heights Gallery, “In Tune of The Nature”,

1993 – TRENTON, New Jersey, MCCC Gallery, Mercer County Community College Student Exhibition,

  • CLARK, New Jersey, Polish Cultural Foundation – Skulski Gallery, “September at Skulski Gallery”,

1992 – LEGNICA, Międzynarodowy Konkurs Rysunku Satyrycznego “Satyrykon’91”,

CLARK, New Jersey (USA), Polish Cultural Founfation, “Broadway    Affair”,

NOWY JORK, Konsulat Generalny RP, “Polish Satirical Art”,

1991- LEGNICA, Międzynarodowa Wystawa Rysunku Satyrycznego “Satyrykon’91”,

1990 – KNOKKE-HEISTE (Belgia), International Cartoons Exhibition,

LEGNICA, Międzynarodowa Wystawa Rysunku Satyrycznego “Satyrykon’90”,

1989 – KNOKKE-HEISTE (Belgia), International Cartoons Exhibition,

  • WARSZAWA, Pałac Kultury i Nauki, I Międzynarodowa Wystawa „Sztuka w Obronie Natury”,

LEGNICA, Międzynarodowa Wystawa Rysunku Satyrycznego „Satyrykon’89”,

1988 – LEGNICA, Miedzynarodowa Wystawa Rysunku Satyrycznego „Satyrykon’88”,

SUWAŁKI, Biuro Wystaw Artystycznych, „Natura Matką Ludzi” – Wystawa Rysunku Satyrycznego,

1987 – LEGNICA, Międzynarodowa Wystawa Rysunku Satyrycznego „Satyrykon’87”,

KĘDZIERZYN-KOŹLE, Wojewódzka Wystawa Plastyki Amatorskiej,

SUWAŁKI, Biuro Wystaw Artystycznych, „Natura Matką Ludzi” – Wystawa Rysunku Satyrycznego,

1986 – LEGNICA, Międzynarodowa Wystawa Rysunku Satyrycznego „Satyrykon’86”,

OPOLE, Wojewódzki Dom Kultury, Opolska Plastyka Amatorska,

– SUWAŁKI, Biuro Wystaw Artystycznych, „Natura Matką Ludzi” – Wystawa Rysunku Satyrycznego,

1985–WROCŁAW-OPOLE, Plastyka Nieprofesjonala Ziem Nadodrzańskich,

1984 – OPOLE, Wojewódzki Dom Kultury, XXV Jubileuszowa Wojewódzka Wystawa Plastyki Amatorskiej

POCZDAM (NRD), Amatorska Plastyka Województwa Opolskiego,

1983 – KLUCZBORK, XXIV Wojewódzka Wystawa Plastyki Amatorskiej.

 

ODZNACZENIA PAŃSTWOWE, RESORTOWE i inne.

2014 – Krzyż Kawalerki Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej,

2013 – Medal Komisji Edukacji Narodowej,

         – Odznaka „Zasłużony Dla Województwa Opolskiego”.

2010 – The Polish Arts Club of Trenton, New Jersey Award,

Brązowy Krzyż Zasługi (PRL),

Krzyż Zasługi dla ZHP (PRL),

Odznaka „Zasłuzony dla Miasta Opola” (PRL),

 

NAGRODY I WYRÓŻNIENIA ARTYSTYCZNE

2016 – wyróżniniahonorowe w Konkursie „Cztery Pory Karykatury” Muzeum Karykatury w Warszawie (edycje: Lato, Jesień Zima)

2015 – wyróżnienie w Konkursie „Cztery Pory Karykatury” Muzeum Karykatury w Warszawie,

2014III NAGRODA w Konkursie Muzeum Karykatury w Warszawie na „Najlepszy Rysunek Miesiąca – Kwiecień 2014”.

2010 – The  POLISH ARTS CLUB of TRENTON, NEW JERSEY 2010 AWARD   (za osiągnięcia w upowszechnianiu polskiej kultury w Trenton, New Jersey),

1988 – III NAGRODA w Ogólnopolskim Konkursie Rysunku Satyrycznego „Konszachty”, Gminny Ośrodek Kultury w Gostyniu,

1987 – II NAGRODA w Ogólopolskim Konkursie Rysunku Satyrycznego „Konszachty”, Gminny Ośrodek Kultury w Gostyniu,

1986 – I NAGRODA w Ogolnopolskim Konkursie Rysunku Satyrycznego „Natura Matką Ludzi”, BWA w Suwałkach,

         – I NAGRODA w Ogólnopolskim Konkursie  Rysunku Satyrycznego z okazji XXX-lecia Akademickiego Biura Podróży i Turystyki „Almatur” (Warszawa),

        – I NAGRODA w I Ogólopolskim Konkursie Rysunku Satyrycznegi im. Zbyszka „Bruno” Szulca w Tarnowie,

        – WYRÓŻNIENIE na Międzynarodowej Wystawie Rysunku Satyrtcznego „Satyrykon’86” w Legnicy.

 

PUBLIKOWANE PRACE/PROJEKTY GRAFICZNE

2016 – 15-lecie Polskiej Szkoły „Ogniwo” w Trenton, New Jersey – okładka i 14 ilustracji,

„Indeks”. Pismo Uniwersytetu Opolskiego, rysunki, s………

2015 – „ JazSmulski.  I am blue” – projekt okładki płyty kompaktowej,

2010 – Andrzej Wala „Z Atlantic City mój śpiew łabędzi. Felietony radiowe z lat 2003-2004 dla Radia Zbliżenia – projekt okładki,

2009 – Harry Duda „Wiersze amerykańskie” – projekt okładki tomiku poetyckiego i 8 ilustracji,

2B – pismo…. ilustracje

2003 – projekt  44. numeru okładki miesięcznika społeczno-kulturalnego „Teraz” z Filadelfii,

2002/2003 – ilustracja w nr 6/7 (s.105)  “Periphery. Journal of Polish Affairs” (Orchard Lake, MI),

2000/2001 – ilustracje w nr. 6/7 „Periphery. Journal of Polish Affairs”(orchard Lake, MI),

2000- 2017 – projekty plakatów do ponad stu Salonów Artystycznych Druch Studio Gallery w Trenton, New Jersey,

1994 – Kalendarz Opolski 1994, Opolskie Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe, „Amerykańskie rysunki Ryszarda Drucha”, s. 292-293.

1995 – opracowanie graficzne programu The Polish Theatre Group of New York do sztuki Jana Pawła II (Karola Wojtyły) “The Jeweler’s Shop” w reżyserii Ireneusza Wykurzaw Kościele św. Jadwigi w Trenton, NJ,

1995 – projekt okładki programu The Polish Theater Group of New York „The Jeweler’s Shop” Jana Pawła II (Karola Wojtyły) w reżyserii Ireneusza Wykurza wystawionej w Carnegie Hall w Nowym Jorku,

1995- Elżbieta Baumgartner „Ameryka dla każdego” – zestaw ilustracji do t. III,

1993 – rysunek opublikowany w kwietniowym miesięczniki ZHP „Harcerstwo”,

1992-1996 – miesięcznik społeczno-kulturalny „Spójnik” (Trenton, New Jersey)  – ilustracje i projekty okładek.

 




Polscy artyści w Ottawie z okazji 150-lecia Kanady

Katarzyna Szrodt 

Ambasada Rzeczpospolitej Polskiej w Ottawie.
Ambasada Rzeczpospolitej Polskiej w Ottawie.

W związku z obchodami 150-lecia Kanady, ambasada RP w Ottawie zaprosiła polskich malarzy mieszkających w Montrealu, zrzeszonych w Polish Artists Association of Canada (PAAC) i artystów z Ottawy, do wzięcia udziału w wystawie „Poland for Canada with Love. Polish Canadian Artists Exhibition”. Było to jedno z wielu wydarzeń artystyczno-wystawienniczych przygotowanych przez ambasadę RP, ku czci Kanady. Ze strony ambasady organizacją zajęła się Daria Podemska, ja zaś koordynowałam sprawy montrealskie.

13 czerwca w jasnym, przestronnym wnętrzu International Pavilion, oryginalnie łączącym szkło, drewno i cegłę, odbył się wernisaż wystawy, w której wzięło w sumie udział szesnastu artystów malarzy. Z Montrealu byli to: Joanna Abrahamowicz, Jan Delikat, Dorota Dyląg, Joanna Chełkowska, Piotr Królikowski, Janusz Migacz, Mariola Nykiel, Joanna Pienkowski, Anrzej Andre Pijet, Mira Reiss, Jolanta i Zbigniew Sokalscy.

Ze strony mieszkających w Ottawie Polaków zobaczyliśmy prace: Anny Luczak-Romaszewskiej, Wojciecha Kulikowskiego, Antoniego Romaszewskigo, Darii Podemskiej i Dominika Sokolowskiego. Wystawę cechowała różnorodność tematów, gatunków i technik: oleje, akwarele, rysunek, od abstrakcji, przez impresjonistyczny pejzaż miejski, po surrealizm i ekspresjonizm. Artyści na różne sposoby interpretują rzeczywistość, są na nią wrażliwi, dokonują jej syntezy zapraszając odbiorcę do dialogu. Prace nieżyjącego już Antoniego Romaszewskiego to przekaz intelektualny wymagający od widza interpretacji znaków i symboli. Jolanta Sokalska w sposób mistrzowski tworzy swoje szklane obrazy łącząc szkło z metalem, drewnem, tkaniną. Surrealistyczne malarstwo Miry Reiss opowiada zawsze jakieś historie wciągając nas do toczących się na obrazie wydarzeń, podobnie jak twórczość Doroty Dyląg głęboko ekspresjonistyczna i magiczna zarazem. Nad każdym z obrazów należałoby się pochylić i „wsłuchać”.

Najważniejszym wydaje się fakt, że znów polscy artyści tworzący w Kanadzie mieli szansę spotkać się na wystawie zbiorowej, skonfrontować swoje doświadczenia, porozmawiać, przygotować się do następnego wspólnego pokazu. Pod koniec październia 2017 roku, w centrum polonijnym w Jolicoeur w Montrealu PAAC planuje dużą wystawę. I teraz to jest najważniejsze.


Galeria zdjęć

The International  Pavilion w Ottawie, gdzie miała miejsce wystawa.
The International Pavilion w Ottawie, gdzie miała miejsce wystawa.

 




Cztery portrety

Wilek Markiewicz

Przeglądając ostatnio moje stare prace przywiezione z Europy, powróciły mi wspomnienia związane z niektórymi portretami. Może będzie kiedyś okazja by je pokazać na retrospektywnej wystawie, w każdym razie historia ich wydaje mi się dość ciekawą, aby jej nie zatrzymywać tylko dla siebie.

Wilek Markiewicz, torontoński artysta, zmarł w listopadzie 2014 r. w Toronto.

Janek (rysunek)

Wilek Markiewicz, Janek
Wilek Markiewicz, Janek

Niestety, nie mogę podać jego nazwiska, choć – jak czytelnicy zmiarkują – ma ono swe znaczenie w historii. Janek urodził się bądź w Westfalii, jak jego rodzice, bądź we Francji. Miał w sobie trochę krwi niemieckiej, nie wiem, czy po mieczu, czy po kądzieli. Po polsku mówił poprawnie, po francusku, jak Francuz. Podczas wojny miał ok. 9 lat. Ojciec oddał go do Hitlerjugend. Poznałem ojca, przemiły pan, co widocznie jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Janek opowiadał mi jak smarkacze w jego wieku zarąbali się na śmierć szablami w pojedynku. Miał twardą szkołę w Hitlerjugend. Nie afiszował się tym zbytnio i prosił mnie o dyskrecję, którą utrzymuję… Był gorącym polskim patriotą i raz, podczas dyskusji z kolegami na temat europejskiego federalizmu, perorował: „Sobieski był federalistą?! Bolesław Chrobry był federalistą?! Federalizmy to żydowskie wymysły!”

Pomimo oznak twardości i zdziczenia Janek był sentymentalny. Ja byłem jednym z niewielu, który zdawał sobie z tego sprawę i może dlatego byliśmy przyjaciółmi. Janek kochał dziewczęta z wzajemnością. Opowiadał mi, jak najbardziej sofistykowane kobiety stawały się ladacznicami u niego w łóżku i wierzyłem mu, bo Janek nie miał imaginacji. Związał się z bardzo ładną Francuzką, ona mu pomagała finansowo, gdy coś tam studiował, później pobrali się. Przyszła wojna w Algierii i Janek został zmobilizowany. Opowiadał mi jak rżnęli Arabów i mogę sobie wyobrazić Janka w akcji.

Gdy go spotkałem już po wojnie, całe jego życie zaczęło spadać ostrą krzywą w dół i chyba się już nigdy nie podniosło. Podczas jego pobytu na froncie żona go opuściła. Nie mogę jej potępiać nie znając faktów. Janek mógł być niemożliwym do współżycia. Wróciwszy do domu w poszarganym uniformie znalazł mieszkanie zamknięte na kłódkę i musiał iść spać do hotelu. Zdaje się, że był ranny i schorowany. Z armii pozostały mu czarne wspomnienia. Ktoś zrobił z niego Żyda, że jego nazwisko brzmi jak Mojżesz! Żałuję, że nie mogę zacytować jego nazwiska, aby się czytelnicy przekonali, jaki to absurd. W każdym razie Janek z Hitlerjugent i z mordą SS-mana zbierał cięgi za żydostwo. Nie pytałem się, kto mu ten kawał wyrządził: Polak, Francuz czy Niemiec – armia francuska jest wielokulturową, jak Toronto. Nie zajmowałem się wtedy tymi sprawami. Ubawiło mnie tylko to, że z nim służył autentyczny Żyd, sąsiad jego rodziców. Obie matki przyjaźniły się i obie płakały nad losem swoich synów.

Straciłem z nim kontakt i gdy go ujrzałem po roku zmiarkowałem, że się chyba nie pozbierał ze swych przeżyć. Chodził po ulicy nocą w towarzystwie obwiesiów, sam jakby pod wpływem narkotyków czy alkoholu. Był w wisielczym humorze. Czułem, że nie mamy ze sobą nic więcej wspólnego, że ani on mnie nie potrzebuje, ani ja dla niego nic nie mogę zrobić – i pozostałem niezauważony.

Esteban czyli Stefan (olej)

Wilek Markiewicz, Esteban
Wilek Markiewicz, Esteban

Esteban jest Hiszpanem, z matki Katalonki, ojca Andaluzyjczyka. On sam wychowany w katalońskim miasteczku, przybył z Barcelony do Paryża ze snami glorii dziennikarskiej, jako wysłannik tamtejszego pisma ilustrowanego. Posiadał wielką wrażliwość pisarską, lecz do osiągnięcia sukcesu brakowało mu trzech podstawowych rzeczy: 1) inteligencji, 2) wykształcenia, 3) pieniędzy. W Barcelonie, w swym piśmie posiadał rubrykę a la „Dear Abby”, z której wywiązywał się na pewno nieźle, ponieważ umiał wniknąć w sytuację z życia i miał religijną moralność do przyjęcia przez ogół. Lecz zachciało mu się szerokich wód i oto znalazł się w Paryżu. Jego rolą miały być wywiady z rozmaitymi „gwiazdami” piosenkarstwa i telewizji. Lecz nie znał jeszcze zbyt dobrze francuskiego. Dał mi do przeczytania swe krótkie historie, z których jedna zrobiła na mnie głębokie wrażenie. Mowa tam o młodym malarzu, który pod wpływem konfliktu opuścił swój dom rodzinny i miasteczko, i wylądował z mizerną sumą pieniędzy w Barcelonie. Na rogu ulicy zobaczył młodą pociągająca prostytutkę i z młodzieńczą beztroską postanowił wydać na nią ostatni grosz. W hoteliku weszli w przyjacielską rozmowę i opowiedział jej swą historię. Ona mu rzekła: „Moja historia jest nieco podobna do twojej, tylko dla mnie jest już za późno. Wracaj do domu, do ojca i matki, nim moloch miasta nie pochłonie i ciebie”.

Było to tak ciepło opowiedziane i takim prostym językiem, że wczułem się w sytuację, jakbym był przy tym. Powiedziałem Estebanowi: „Jestem zachwycony, ty jesteś hiszpańskim Balzakiem od prostych spraw. Oto czego nie powinienem mu był powiedzieć. Uraziłem go, że nie potrafi pisać o niezwykłych sprawach i zaczął wypisywać jakieś szmiry o miłości i mordach a la „soap opera” i nie rozumiał dlaczego mi się to nie podoba. Prawdopodobnie posądzał mnie o zazdrość.

Historia Estebana jest niestety również historią upadku, choć walczył z podziwu godną wytrzymałością. Właściwie młodość pozwoliła mu przetrwać. Srogą zimą paryską, która jest zimniejsza od torontońskiej, tyle że bez śniegu, wychodził późnym wieczorem ode mnie – nie wiedziałem dlaczego, z tak krzywą miną. Otóż spędzał noce pod gołym niebem, w jakimś cieplejszym kanale wydechowym między włóczęgami i degeneratami. Tajemnicę umiał zatrzymać dla siebie. Moja żona mawiała: „Dlaczego Esteban tak śmierdzi –  nie zmienia odzieży, czy co?”. Raz go spotkała na ulicy w tym stanie i powiedziała mu: „Esteban, albo się pozbierasz, albo wracasz do Hiszpanii”. Był u nas parę dni, po czym znalazł pracę i pomieszczenie. Został sprzątaczem w jakiejś publicznej pływalni. Pomimo, że otrzymywał z początku ciepłe listy z redakcji, utracił w końcu kontakt ze swoim pismem. Przechodził przez życie wciąż ze swym chaplinowskim uśmieszkiem, lecz nie był to już ten sam Esteban. Stał się brzydkim cynikiem, przypuszczalnie bez dawnej religijności i moralności, co dla człowieka prostego może być bardzo niebezpieczne. Twierdził, że jest zadowolony i przypuszczalnie był nim. Mawiał: „Gdyby mi zaofiarowano redaktorską pozycję w Buenos Aires, powiedziałbym, by ją sobie zatrzymali dla siebie”. Twierdził, że nie chce utracić kontaktu z Europą, lecz czym była dla niego ta Europa? Późną nocą, po pracy zupa cebulowa w paryskich Halach, później – gdy akurat nie miał kochanki – prostytutka. Bez wstrętu i z odrobiną ciekawości, opowiadał mi o rozmaitych propozycjach, które otrzymywał przy pracy w pływalni. „Esteban, na miłość boską, trzymaj się z daleka” – mówiłem mu. Z zagadkowym uśmieszkiem przyjmował, co by mu nie powiedziano. Ponoć wyjechał do Hiszpanii z uciułaną gotówką i ożenił się. Nie wiem, co się z nim stało, jako że nasza przyjaźń się zerwała, z przyczyn nie należących do tematu.

Carol (pastel olejny)

Wilek Markiewicz, Carol
Wilek Markiewicz, Carol

Poznałem ją w Paryżu, gdzie pracowała jako służąca. Pochodziła z chłopskiej rodziny z okolicy Burgos (płn. Hiszpania). Została wówczas sierotą i ojciec z macochą traktowali ją całkiem nie po ludzku. W wieku lat 5-ciu oddali ja do klasztoru. Tam też nie traktowano ją poprzez jedwabne rękawiczki, po prostu Hiszpania była twardym krajem, gdzie najsilniejsi przeżywali. Już w wieku 5-ciu lat Carol szorowała klasztorne podłogi i prała odzież od samego świtu, do późnej nocy. Stała na krześle z nałożonymi belkami, żeby móc dosięgnąć balii. Matka przełożona zorientowała się co do bystrości Carol i mawiała: „Ty się ucz, a przerośniesz i swą kondycję i innych”. Dzięki pomocy przełożonej i własnych, wcześnie rozbudzonych ambicji, Carol nauczyła się wiele, w warunkach, gdy inne pozostały analfabetkami. W czasie wojny domowej, Burgos było miejscem koszarowym dla Niemców i Włochów, którym się podobała ta mała blondyneczka i obdarowywali ją czekoladkami. Jedni z niewielu, którzy okazali jej trochę życzliwości – prócz przełożonej. Pozostawiła po nich wdzięczne wspomnienie – plus faszyzm. To ostatnie jej później przeszło, ale o tym zaraz. Nie wyrosła i prawdopodobnie skutkiem zaburzeń hormonalnych, wywołanych trudem i niedożywieniem, twarz jej została wydłużoną. Słowem była bardzo brzydka, mimo żywych jasnych oczu i blond włosów. Pracę mogła otrzymać tylko jako służąca i chłopcy parskali na nią. Jako dobra Hiszpanka i w instynkcie samoobrony zrobiła się kąśliwa jak osa i agresywna jak pantera. Ponieważ klasztor był jej jedynym domem, a przełożona jedyną matką, nie opuszczała niedzielnej mszy, lecz nie była bigotką. Jej podejście do życia było po hiszpańsku pragmatyczne. Na pewno miała kochanków, choć nie interesowałem się jej prywatnym życiem. Jednego poznałem, był to Chorwat, który przypuszczalnie by się z nią ożenił, lecz jej brzydota przezwyciężyła jej wszystkie niepospolite zalety. Rozstali się jak pies i kot. Carol była maleńka, ale nie obawiała się ni diabła. Cokolwiek zaszło, on utracił parę piór.

Opuściła Paryż z pieniędzmi, które jej pozostały i osiedliła się w Madrycie. I teraz zaczyna się dla nas najciekawszy rozdział jej życia. W wieku ponad 50-ciu lat Carol ukończyła doktorat z literatury francuskiej na uniwersytecie w Madrycie. Wiedziałem, że uczęszczała od czasu do czasu na Sorbonę, lecz nie sądziłem, że jest w tym coś poważnego. W tym też okresie utraciła swój faszyzm.

Z Carol nie mam kontaktu z własnej winy. Carol była przyjaciółką mojej żony i mnie oddaną jak siostra, choć ja z niecierpliwością znosiłem ten „babiniec”. Lecz na pewno pamięta mnie, jak ja ją. Carol żyje z kimś obecnie, prawdopodobnie odseparowanym (nie wiem, czy już istnieją rozwody w Hiszpanii). On ją nosi na rękach. Człowiek prosty umie, jak wszyscy Hiszpanie ocenić czyjąś wyższość.

 

Włodek (rysunek)

Wilek Markiewicz, Włodek
Wilek Markiewicz, Włodek

Włodek urodził się przed wojną w polskim więzieniu. Matka – Żydówka, była aktywną komunistką i nazwała syna od Lenina. Ojciec, prawdopodobnie również Żyd, zginął podczas jakiejś akcji bojowej przed, czy podczas wojny. Rosjanie, gdy weszli do Polski wywieźli ją z dzieckiem do Azji Centralnej i tam przestała być komunistką. Z zawodu była pielęgniarką i gdy protestowała, że Uzbeków i Kozaków się szczepi tą samą igłą, otrzymała odpowiedź: „Eto zwieria (to są zwierzęta), nic im się nie stanie”. Napisała protest do Moskwy i zawezwano ją: „twym protestem wymyliśmy okna, zamknij gębę, albo pójdziesz skąd się nie wraca”.

Zamieszkali w Paryżu, matka zagorzała antykomunistka, zaś syn – trockista. Przychodził pokrwawiony z ulicznych bijatyk. Posiadał wybitny talent malarski, lecz między ideologią i matką, która chciała natychmiast skapitalizować jego prace, nic z tego nie wyszło. Nawet grupa francuskich arystokratów zainteresowała się jego talentem i finansowała go przez jakiś czas. Lecz nie mieli pojęcia o sztuce  i wszystko rozbiło się – o politykę. Włodek wegetował, wysoki i chudy wyglądał na Don Kichota. Bez kondycji fizycznej, ani silnego charakteru, nie wiem, co się z nim stało. Bez konkretnego powodu, nie mam dobrego przeczucia.

 




Niezwykła wystawa we wrocławskim Muzeum Narodowym

Barbara Lekarczyk-Cisek

Korespondencja z Polski

baner wystawy


Od 13 czerwca do 24 września w Muzeum Narodowym we Wrocławiu można podziwiać prawdziwe skarby. Wystawa „Skarbiec. Złotnictwo Archikatedry Wrocławskiej” prezentuje najcenniejsze zabytki sztuki złotniczej, które po raz pierwszy można oglądać z tak bliska. Znajdują się wśród nich m.in. XVI-wieczny ołtarz główny Katedry Wrocławskiej, wspaniałe relikwiarze, figury świętych oraz olśniewające (dosłownie) monstrancje.

Kolekcja jednego z najbogatszych zasobów dawnego złotnictwa w tej części Europy nie tylko ocalała z wojennej pożogi, ale jeszcze została wzbogacona o liczne precjoza, przeniesione pod koniec wojny do skarbca z licznych kościołów znajdujących się na terenie Ostrowa Tumskiego. Niektóre obiekty uległy rozproszeniu, jak słynny renesansowy ołtarzyk biskupa Johanna V Thurzona, trafił do oo. paulinów na Jasną Górę, ale możemy go oglądać w ramach tej ekspozycji.

Ołtarz główny Katedry, fot. materiały Muzeum Narodowego.
Ołtarz główny Katedry, fot. materiały Muzeum Narodowego.

Co można zobaczyć na wystawie?

Otóż wyeksponowano ponad 80 wyrobów złotniczych, m.in. relikwiarze, monstrancje, figury, pastorały, kielichy, lampy wieczne i kadzielnice.

Wśród wystawionych zabytków są dzieła „ikoniczne”, od wieków kojarzone z katedrą, jak relikwiarze św. Jana Chrzciciela – dzieło Caspara Pfistera z 1611 r. z przedstawieniem głowy św. Jana na misie i relikwiarz ręki świętego z 1512 r. – mówi Jacek Witecki, kurator wystawy. Są dzieła doskonałe artystycznie, np. kielich fundacji kanonika Johannesa Hoffmanna, z 1501 r., który zachwyca maestrią emaliowanych plastycznych dekoracji, kielich biskupa Andreasa Jerina autorstwa Michaela Schneidera czy dzieła Paula i Fabiana Nitschów. Dopełnieniem ekspozycji są szaty i elementy stroju liturgicznego, m.in. ornat i pluwiał, wykonane przez wrocławskie siostry urszulanki w 1792 r. dla uświetnienia jubileuszu 500-lecia opactwa w Krzeszowie, buty biskupie z przełomu XVIII i XIX w. oraz ozdobne rękawiczki – elementy ubioru liturgicznego, które wyszły dziś z użycia i zobaczyć je można już tylko w zbiorach skarbca. 

Matka Boska Niepokalanie Poczęta, Johann Klinge 1736, fot. B.-Lekarczyk-Cisek.
Matka Boska Niepokalanie Poczęta, Johann Klinge 1736, fot. B.-Lekarczyk-Cisek.

Na szczególną uwagę zasługuje pełnowymiarowa rekonstrukcja słynnego srebrnego ołtarza głównego Katedry, z 1591 r. Został on zdemontowany pod koniec II wojny światowej, przed oblężeniem miasta i obecnie jest po raz pierwszy zademonstrowany po renowacji. Zaginęły wprawdzie srebrne blachy stanowiące tło, ale i tak prezentuje się wspaniale. Ołtarz ufundował biskup Andreas Jerin, a wykonali go dwaj renomowani artyści wrocławskiego manieryzmu: złotnik Paul Nitsch oraz malarz Bartholomaeus Fichtenberger. Od chwili jego poświęcenia, co miało miejsce 4 maja 1591 roku, ołtarz wart 10 tysięcy talarów, co było kwotą zawrotną jak na owe czasy, wzbudzał powszechny zachwyt swoją urodą, ale także podziw dla hojności fundatora. Wykonany przez luterańskich artystów, stał się chlubą pierwszej katolickiej świątyni Śląska. Na wrocławskiej wystawie można sobie wyobrazić, jakie wrażenie robił ołtarz z pięknymi namalowanymi przez Fichtenbergera skrzydłami, dzięki multimedialnej ekspozycji. Skrzydła owe powróciły do Wrocławia, dzięki staraniom biskupa Bolesława Kominka i obecnie są eksponowane w Muzeum Archidiecezjalnym.

Na uwagę zasługują także liczne relikwiarze – prawdziwe arcydzieła sztuki złotniczej, różniące się od siebie kształtami i stylem wykonania. Są wśród nich m.in. relikwiarz św. Jana Chrzciciela, patrona Archikatedry – dzieło Caspara Pfistera, herma relikwiarzowa św. Wincentego Tobiasa Plackwitza z 1723 roku, relikwiarz św. Konstancji z 1. połowy XVIII wieku.

 Komplet ołtarzowy krucyfiks, sześć świeczników, Christian Mentzel - Starszy 1692-95, fot. B. Lekarczyk-Cisek.

Komplet ołtarzowy krucyfiks, sześć świeczników, Christian Mentzel – Starszy 1692-95, fot. B. Lekarczyk-Cisek.

Uwagę zwracają także figury świętych, m.in. Chrystusa Zmartwychwstałego Caspara Pfistera z 1625 roku czy Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej Johanna Klinge z 1736 roku. Ponadto podziwiać można wspaniały pastorał biskupa Georga Koppa, wykonany w 1906 roku przez Wilhelma Rauschera, który przedstawia pełnoplastyczną figurę św. Jerzego na koniu, pokonującego smoka. Zawiera także przedstawienie gotyckiej kaplicy, w której arkadach znajdują się figury świętych biskupów i zakonników. Pastorał ów – symbol całej wystawy, który odnajdziemy również na okładce okazałego katalogu – był prezentem duchowieństwa Fuldy (Hesja) dla biskupa kardynała Georga Koppa, wręczonym mu z okazji 25-lecia konsekracji.

Wiele spośród przedstawionych obiektów, w tym niezwykle piękna monstrancja z przełomu XVII i XVIII wieku, wysadzana rubinami i brylantami, nadal służą w Archikatedrze Wrocławskiej podczas szczególnie podniosłych obrzędów religijnych.

Wystawę „Skarbiec. Złotnictwo Archikatedry Wrocławskiej”, której kuratorem, a także autorem katalogu, jest Jacek Witecki.


Galeria