Moja fotografia jest przedłużeniem życia

Rozmowa z Tomkiem Masłowskim o małejPOLSCE

I am not alone, fot. Tomek Masłowski

Aleksandra Ziółkowska-Boehm (Wilmington, Delaware):

Co to jest małaPOLSKA?

Tomek Masłowski (Trenton, New Jersey):

małaPolska – to jest internetowy kanał na You Tube ze zbiorem ponad 240 filmów dokumentalnych o ludziach pochodzenia polskiego w Ameryce. Na filmach znajdują się głównie relacje z polskich wydarzeń artystycznych, filmy o artystach; malarzach, rzeźbiarzach, rozmowy w ich studiach, mieszkaniach, podczas recepcji na ich wystawach, koncerty grup muzycznych, rozmowy z pisarzami, poetami, biznesmenami, itp. 

(link do strony mP:)

https://www.youtube.com/channel/UC90ZygJK2fpEtlFtPpkr2EQ/videos

Skąd wziął się taki pomysł na małąPolskę, jakie były początki?

Od mniej więcej 2000 roku, odwiedzałem rozmaite imprezy; otwarcia galerii z wystawami artystów malarzy, fotografów, rzeźbiarzy, odczyty, koncerty, spotkania z interesującymi ludźmi. Bywałem w Nowym Jorku nawet kilka razy na tydzień w polskich placówkach kulturalnych, np. w redakcji (jeszcze na Manhattanie) „Nowego Dziennika” (galeria Artes pokazywała nową wystawę w każdy pierwszy czwartek miesiąca), w redakcji „Kuriera Plus” na Brooklynie, w Księgarni Literackiej na Java Street, na Greenpointcie (gdzie właściciel organizował spotkania z autorami książek i albumów), w Konsulacie Generalnym RP na Manhattanie, w kościołach, w domach prywatnych, w restauracjach. Poza tym bywałem w galeri przy Polskiej Szkole w Clark, (gdzie zawsze w pierwszy piątek miesiąca było otwarcie nowej wystawy), i w Galerii Druch Studio w Trenton, NJ, gdzie Ryszard Druch organizował swoje słynne Salony Artystyczne (w soboty albo w niedziele), na które zapraszał znakomitych gości.

Fotografowałem happeningi, w nowo otwartej restauracji „Klimat” na dolnym Manhattanie, czy spotkania w restauracji „Kredens”, koncerty „Budki Suflera” w nieistniejącym już Roseland Ballroom (Manhattan, NYC, 2009), czy Lady Pank w Melrose Ballroom (2011, Queens, NYC). Po jakimś czasie założyłem portal internetowy małaPOLSKA, składający się głównie z fotografii z tych właśnie imprez, i portretów artystów.

Letter to Chris, fot. Tomek Masłowski

Po dziesięciu latach zgromadziłem duże archiwum fotograficzne i wydałem (papierowy) album fotograficzny pt. „POLACY W AMERYCE/POLISH PEOPLE IN AMERYKA”, 2010 (https://www.blurb.com/b/1928655-polish-people-in-america). Album zawierał portrety i biogramy 400 osób głównie z Nowego Jorku i okolic. Rok później wydałem mniejszy już album z portretami 100 Polaków pt. POLACY W AMERYCE  NEW JERSEY, 2011 (https://www.blurb.com/b/2756318-polacy-w-ameryce-new-jersey). Tym razem album zawierał 100 portretów osób z Trenton i okolic ze stanu New Jersey.

Ukończył Pan studia na Akademii Górniczo-Hutniczej (AGH) w Krakowie. Jak zaczęła się Pana przygoda z fotografią?

Myślę że byłem fotografem całe swoje życie. Tak naprawdę zacząłem fotografować w szkole średniej, ukończyłem IV Licerum Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki w Krakowie, klasę z profilem matematyczno-fizycznym. Potem studiowałem na AGH na wydziale elektrycznym, na kierunku elektronika.

Pierwszą ciemnię fotograficzną miałem w piwnicy mojej mamy w jej mieszkaniu. Po każdej wycieczce w góry (np. Dolina Pięciu Stawów Polskich w Tatrach, Babia Góra w Beskidzie Żywieckim, czy Turbacz w Gorcach) drukowaliśmy czarno-białe fotografie z Anią Stróżewską. Połowę życia spędziłem w ciemniach fotograficznych, a potem przy komputerze pracując z Photoshopem.

Kto był Pana inspiracją? Jakie są  Pana związki z Krakowem?

Moją pierwszą fotograficzną inspiracją była moja ciocia-babcia Anna Masłowska. Skończyła farmację na Uniwersytecie Jagiellońskim i pracowała w Aptece pod Barankiem, która należała do jej taty – Mieczysława Masłowskiego na Małym Rynku w Krakowie. Apteka należała do naszej rodziny już w okresie międzywojennym  – aż do upaństwowienia apteki przez komunę w 1956 roku.

Mój dziadek – Stanisław Masłowski, oficer WP – został zamordowany w Katyniu (kwiecień albo maj 1940) przez sowieckich bandytów (z rozkazu Stalina). Nigdy dziadka osobiście nie poznałem. Znam go natomiast ze starych, pięknych fotografii jego siostry, mojej cioci-babci – Anny Masłowskiej. Jak na swoje czasy, Anna Masłowska była bardzo „nowoczesna fotograficznie”. Używała aparatu fotograficznego na statywie i z samowyzwalaczem, i często sama pozowała na swoich fotografiach. Zrobiła również całą serię fotografii z wnętrza Apteki pod Barankiem, co dzisiaj nazwałbym fotografią w miejscu pracy, tzw. environmental portrait. „Obfotografowała” wszystkich członków Rodziny Masłowskich i ich życie w Krakowie. Na jej fotografiach widać jak byli ubrani, jak mieszkali. Są stare fotografie z wnętrza Apteki z równiutko poukładanymi ampułkami na półkach, z kolumną, o którą opiera się mój pradziadek – Mieczysław, z piękną ozdobną inkrustowaną kasą, wagą i z całą załogą apteki. Apteka ta istnieje do dzisiaj, ma te same meble w środku, być może nawet jest tam to samo lustro w którym kiedyś zrobiła sobie autoportret młoda wtedy Anna. Dzięki niej mogę zobaczyć świat, który odszedł już do Wieczności, i żyje jeszcze tylko na starych fotografiach mojej cioci-babci.

Ciocia-babcia dożyła 96-ciu lat i opowiedziała mi wszystkie historie rodzinne, dzięki jej opowieściom i archiwalnym fotografiom – mogę sobie wyobrazić moich Przodków. Baranek – który znajdował się nad głównymi drzwiami Apteki – jest teraz w Muzeum Farmacji na ulicy Floriańskiej, razem z różowymi ampułkami z Apteki Mieczysława Masłowskiego (patrząc na stere fotografie – zawsze myślałem, że te ampułki były czarno-białe…).

Postcard from my Future, fot. Tomek Masłowski
Principle of Trust, fot. Tomek Masłowski

Po latach, głównie z tych archiwalnych fotografii mojej cioci-babci Anny Masłowskiej, ze starych dokumentów, listów, pocztówek, dyplomów uniwersyteckich – złożyłem książkę o moim dziadku – Stanisławie Masłowskim w charakterze mojego hołdu dla niego (https://www.blurb.com/b/3286632-stanislaw-maslowski-katyn-1940). Sto lat później – stojąc w tych samych miejscach z których ciocia fotografowała Stary Kraków – czuję ponadczasowość fotografii, to że łączy ona Przeszłość z Przyszłością. Nie byłoby mnie tutaj bez moich Przodków, a teraz oni mogą jeszcze raz zaistnieć dzięki mnie, choćby tylko na stronach książek czy w moich filmach.

Wszystko tak szybko się zmienia. Ludzie odchodzą do Wieczności. I to właśnie jest mój koncept fotografii: Moja fotografia ma „zakonserwować” ludzi, zatrzymać czas na obrazie i przesłać go do Przyszłości. Moja fotografia jest przedłużenim życia poza śmierć fizyczną, nadaje ludziom ponadczasowość, a może nawet nieśmiertelność…

Jest Pan także autorem filmów, jak się zaczęła Pana kolejna pasja?

W pewnym momencie zrozumiałem, że nie można wszystkiego sfotografować. Np., jak sfotografować kogoś kto śpiewa albo tańczy? Kogoś kto recytuje wiersz albo opowiada o tym, jak walczył w Powstaniu Warszawskim? I wtedy mnie olśniło. Zrozumiałem, że jest tylko jedna lepsza rzecz od fotografii, i to jest film. Film jest fotografią w ruchu i z dźwiękiem.

Na czym polega Pana filmowa praca? Jak sie Pan przygotowuje?

Jadę na miejsce do tego człowieka, o którym będzie film, do jego studia, tam gdzie pracuje, czy do jego domu, wybieramy ciekawe miejsce (fotel, półka z książkami, kanapa), ustawiam kamery na statywach, światła, i zaczynamy rozmowę. Może to być monolog, albo rozmowa. Czasami, jeżeli jest to ktoś znany i wybitny, z dużym dorobkiem artystycznym, muszę się do takiej rozmowy przygotować. Nie można zadawać inteligentnych pytań nie wiedząc nic o twórczości danego człowieka.

W wypadku np. artysty malarza – przechodzimy z kamerą od obrazu do obrazu, albo nagrywam jak maluje czy rysuje coś szybkiego w time lapse’ie. Poeta czy pisarz może coś przeczytać do kamery, muzyk może coś zagrać, itd. Sesja nagraniowa trwa zwykle 3-4 godziny, żeby potem można z tego materiału zrobić np. 50-cio minutowy film dokumentalny.

Po powrocie przeglądam nagrania i wybieram najlepsze fragmenty. Edycja trwa bardzo długo, bo nie da się  np. „przyspieszyć” czyjejś wypowiedzi, trzeba cierpliwie to oglądać wiele razy, potem dodać tytuły, podpisy, komentarze, i ewentualnie załączyć fotografie. Film jest gotowy zwykle do tygodnia po nagraniu, i zamieszczony na kanale mP na You Tube.

Message from the Past, fot. Tomek Masłowski
Waiting for a Miracle, fot. Tomek Masłowski

Kogo na przykład ma Pan w swojej kolekcji na mP?

Chyba najbardziej znaną postacią prezentowaną na (jedenastu!) filmach na mP jest Mistrz Andrzej Pityński. Filmowałem Pityńskiego przez 15 lat, odwiedzałem go w jego studio, chodziliśmy razem do restauracji na rozmowy, byłem na jego spotkaniach, wykładach, i wreszcie wydałem o nim książkę pt. Mistrz Andrzej Pityński – Rzeźbiarz Naszych Czasów  https://www.blurb.com/b/2616378-mistrz-andrzej-pitynski. Książka o Pityńskim jest katalogiem jego rzeźb, płaskorzeźb, medali, rysunków – oczywiście wszystkie fotografie są tylko i wyłącznie moje. Sfotografowałem osobiście większość jego rzeźb monumentalnych w USA i w Polsce. Z tej książki zrobiłem film w charakterze „slide-show” z jej stron, który jest zamieszczony na mP @ https://youtu.be/oVY1Q1u3Hrw .

Inni interesujący ludzie uchwyceni na filmach na mP to np. Ryszard Druch – organizator Salonów Artystycznych i artysta malarz, Tadeusz Turkowski – znakomity recytator poezji polskiej, Tadeusz Parzygnat – rzeźbiarz w drzewie, Lubomir Tomaszewski – rzeźbiarz (kamień, drzewo, miedź), uczestnik PW i malarz ogniem, Andrzej Wala – poeta, Ryszard Semko – artysta malarz, i wielu innych. Poza tym, odwiedzając stronę mP, można zwyczajnie posłuchać muzyki. Każdy znajdzie coś dla siebie. Są tam m.in. filmy z koncertów Budki Suflera, Lady Pank, Krzysztofa Krawczyka, Rubika, Arturo Romay, Reverse, muzyka z kabaretu Chapeau Bas, Dorota Huculak, Green Secret, Open Way, Gringo Duet..

Na mP są również relacje z muzeów, parków, pielgrzymek, z polskich wydarzeń takich jak „Noc Świętojańska” czy spotkanie w Central Parku pod pomnikiem Króla Jagiełły na Wielkanoc.

Proszę opisać stronę „małaPOLSKA” i kto może się na niej znaleźć?

małaPOLSKA – kanał na You Tube jest dla każdego, kto ma coś do pokazania, coś do opowiedzenia. Najbardziej „fotogeniczni” są oczywiście artyści; malarze, rzeźbiarze, muzycy, pisarze, ludzie którzy przeżyli wojnę, ktorzy mają jakąś ciekawą historię do przekazania.

Jest takie powiedzenie że „każdy ma swoją opowieść”. Kiedy np. idę do fryzjera, Marc opowiada mi o tym, kogo ostatnio zabili, dlaczego i w jaki sposób, kogoś kto przychodził strzyc się do tego właśnie zakładu fryzjerskiego. Dla mnie to jest interesująca opowieść, tylko Marc nie chce mi pozwolić się sfilmować bo ukrywa się przed swoimi żonami.

Self Portrait, fot. Tomek Masłowski
Memories from the Old Country, fot. Tomek Masłowski

Tematem filmu na mP może to być właściciel restauracji czy sklepu, albo inny biznesman, który chce zareklamować swoją działalność w krótkim filmie dokumentalnym. I w końcu mogą to być ludzie którzy już odeszli do Wieczności, ale jest ktoś, kto chciałby żeby pozostał po nich jakiś ślad, nawet jeżeli ma to tylko być w postaci filmu składającego się ze starych fotografii.

Czy ludzie mający mający ciekawą opowieść o swoim życiu, albo o  swojej rodzinie i chcący ją utrwalić– mogą zgłaszać się do Pana?

Zachęcam serdecznie. Proszę kontaktować się ze mną mailowo pod adresem: [email protected]

Poza fotografią i filmem pisze Pan też opowiadania?

Od wielu lat prowadzę pamiętniki, opisuję zdarzenia w postaci krótkich esejów. Ostatnio zacząłem składać te wolne opowiadania w jedną całość i planuję wydanie książki autobiograficznej (non fiction), która będzie zbiorem stu opowiadań. Książka pt. Z POLSKI DO AMERYKI * ZASADA DRUGICH SZANS – będzie zorganizowana na linii czasu w ten sposób, że każde opowiadanie może być czytane oddzielnie, a jednocześnie wszystkie razem tworzą całość. Podtytuł – ZASADA DRUGICH SZANS – to jest właśnie coś, co dopiero zrozumiałem niedawno. Większość z nas najpierw jest dzieckiem, a potem jest rodzicem, najpierw jest pracownikiem u kogoś, a potem jest pracodawcą, najpierw jest lokatorem, a potem jest właścicielem domów i sam je wynajmuje lokatorom. Chodzi o to, że mamy zawsze potem w życiu jeszcze drugą szansę, żeby przeżyć tą samą sytuację, ale już z innego punktu widzenia, może z większym doświadczeniem, może z możliwością zmiany i większej kontroli zdarzeń. Wtedy możemy „naprawić” coś, co stało się złego w naszej przeszłości.

Czy są jakieś nowości na Pana stronie mP od naszej ostatniej rozmowy?

Ostatnio do mP dodaje również filmy o „polskich miejscach” – np. Cmentarz w Doylestown PA, Kraków, Tyniec, czy Ryglice – sfilmowane nową techniką – z drona. Dołączyłem również 16 swoich opowiadań w formie krótkich filmów, w których czytam swoje opowiadania i ilustruję je fotografiami, albo filmem. Poniżej zamieszczam linki do kilku z nich:

CIOCIA HANIA @ https://youtu.be/RfW1KR3d4Cs

ANIA STRÓŻEWSKA @ https://youtu.be/MiVS_YQM02U

STACJA KRAKÓW PŁASZÓW @ https://youtu.be/ArHUJMcprVA

Zrobiłem tzw. „playlisty” – czyli podgrupy. Ponieważ na mP jest już tych filmów bardzo dużo, i troche trudno je znaleźć, zamiast poszukiwać konkretnego filmu, można z głównej linii komend wybrać PLAYLISTS. I tak np. w podgrupie MISTRZ ANDRZEJ PITYŃSKI znajduje się 11 filmów o słynnym polskim rzeźbiarzu, w podgrupie READING FROM THE BOOK znajduje się 16 moich opowiadań, w podgrupie LISTEN TO MUSIC jest 12 najlepszych filmów z muzyką, itd.

Everything will be fine, fot. Tomek Masłowski
Be careful what you wish for, fot. Tomek Masłowski

Jakie filmy nagrał Pan ostatnio?

Oglądając moje ostatnie filmy, ludzie pytają mnie jak (tak prędko) nauczyłem się latać dronem. Otóż nie jest to takie proste. Moje początki z dronami były raczej tragiczne. Do tej pory straciłem już 3 drony, tzn. jeden zawiesił się gdzieś wysoko na drzewie (pomimo tego, że była tylko płaska łąka bez drzew), drugi utopił się w rzece podczas filmowiania mostu na Delaware, a trzeci po prostu odleciał sobie w siną dal, i już go nigdy nie zobaczyłem.

Tym razem – na początku tego roku – kupiłem już bardzo drogi, pół automatyczny dron, który po pierwsze ma czujniki umieszczone naokoło – żeby o nic nie uderzył, po drugie na wypadek kiedy dron straci kontakt ze mną/z kontrolerem, albo jak mu się kończą baterie – to sam wraca na miejsce, z którego wystartował, po trzecie komunikuje się z satelitami (GPS) i „wie” gdzie nie może latać – np. w pobliżu lotnisk, albo instalacji wojskowych. W kwietniu zabrałem go w podróż do Krakowa i przeleciałem nad Tyńcem, Bielanami, Kopcem Krakusa, Starym Krakowem i nad Wawelem – Zamkiem Królów Polskich. Pokazałem Kraków z powietrza i z ziemi, a potem w czasie edycji, dołączyłem jeszcze komentarze i stare fotografie tych samych miejsc z Przeszłości – nad którymi latałem dronem.

Te czujniki uratowały mnie od straty kolejnego drona, kiedy to stojąc na balkonie Sukiennic na Rynku Głównym, podszedł do mnie policjant i zapytał grzecznie co ja tu robię. Tylko na chwiłę oderwałem oczy od wyświetlacza – do którego dron przesyła obraz z kamery pokładowej – i na sekundę straciłem koncentrację. Widać to na filmie o Starym Krakowie (Time = 20:55), w którym dron leci prosto na niższą Wieżę Hejnałową Kościoła Mariackiego, ale zamiast w nią uderzyć, zatrzymuje się i omija ją lecąc do góry.

Po oglądnięciu filmu o Starym Krakowie, moja ciocia Zosia Cygal-Krupa napisała:

Jesteśmy zachwyceni Twoim pomysłem zestawienia dzisiejszego Krakowa widzianego z drona, ze starymi fotografiami miasta i śladami Waszej wielopokoleniowej, krakowskiej Rodziny. Efekt fotografowania z drona jest niesamowity. Odkrywaliśmy zupełnie nowe piękno nowego, starego Krakowa, jakbyśmy go jeszcze nie znali.

Zapraszam do oglądania moich ostatnich filmów z drona:

STARE MIASTO KRAKóW @ https://youtu.be/5oMy4VpEI-8

TYNIEC @ https://youtu.be/_aGMweYNB20

RYGLICE @ https://youtu.be/Me7zahvPLS4

KOŚCIÓŁ ŚW. JÓZEFA @ https://youtu.be/LzMEyaGrJ6c

KLĘCZĄC PRZED TOBĄ @ https://youtu.be/E9Q7RkSNjVs

Fotografie – copyright Tomek Masłowski.

All rights reserved.

*

Skrócona wersja wywiadu ukazała sie w nowojorskim „Nowym Dzienniku” (12.07.2021) pt.: „Moja fotografia jest przedłużeniem życia”. Obecna wersja jest uzupełniona i uaktualniona.




Kobiety w polskim projektowaniu graficznym – Liliana Baczewska

*

Magdalena Kierzek (Polska)

Zauważenie problemu pominięcia czy też zapomnienia graficzek w historii polskiego projektowania graficznego przyczyniło się do powstania pracy o kobietach dizajnu. Jednak przed rozpoczęciem poszukiwań należało przyjąć pewne kryteria i zakres omawianego zagadnienia. Kluczowym założeniem była działalność projektowa kobiet w okresie powojennym, a dokładniej w latach 1950–1990. Chociaż edukacja na kierunkach artystycznych była dostępna dla kobiet od kilkudziesięciu lat to, przyglądając się materiałom z omawianego okresu, można zauważyć, że niektóre z dziedzin projektowania graficznego reprezentowała w głównej mierze twórczość projektantów. Zatem celem pracy stało się odnalezienie nieznanych czy też zapomnianych kobiet, zajmujących się projektowaniem graficznym z tamtych lat oraz przybliżenie ich twórczości.      

Magazyn „Projekt” wydawany był w latach 1956–1989 pod redakcją Jerzego Hryniewieckiego, a każdy numer edytowano w języku polskim, rosyjskim, angielskim i niemieckim. Dwumiesięcznik traktował o szeroko pojętych sztukach wizualnych, a więc stał się swego rodzaju kluczem, punktem odniesienia i początkiem do dalszych poszukiwań. Okładki powstawały przy współpracy z różnymi projektantami i, w o wiele mniejszym stopniu – projektantkami, bowiem na 213 numerów jedynie kilka zostało stworzonych przez graficzki. Przegląd wszystkich numerów wspomnianego czasopisma pozwolił na wyłonienie trzech projektantek, których prace często były przedstawiane we wspomnianym periodyku. Liliana Baczewska, Bożena Rogowska i Danuta Żukowska to kobiety, które w latach 1950–1970 aktywnie zajmowały się projektowaniem graficznym. Dodatkowo, chociaż materiałów na ich temat nie było nadzwyczaj dużo, informacje te w jakimś stopniu okazały się nieco łatwiej dostępne, niż w przypadku innych, wymienianych w magazynie projektantek. Poszukiwania krótkich notek biograficznych, które stanowiłyby pewne uzupełnienie i nadały kontekst opracowaniu, okazały się o wiele trudniejsze, niż początkowo można było zakładać. Jednak wartość projektowa dorobku graficzek była czynnikiem napędzającym powstawanie pracy. Choć wspomniane zostały trzy projektantki to niniejszy artykuł poświęcony jest działalności Liliany Baczewskiej, ponieważ jako jedyna z wymienionych kontynuowała twórczość na obczyźnie po wyjeździe w 1968 roku do Kanady.  

Liliana Baczewska urodziła się w 1931 roku w Warszawie, tam również ukończyła studia na Akademii Sztuk Pięknych w 1956 roku w pracowni Henryka Tomaszewskiego[1]. Zajmowała się ilustracją, projektowaniem plakatów, głównie filmowych, a także okładek do płyt winylowych oraz książek. Rok po zakończeniu edukacji otrzymała nagrodę im. Tadeusza Trepkowskiego za plakat z okazji 22 lipca[2]. W 1968 roku przeprowadziła się do Toronto w Kanadzie, niedługo później otrzymała posadę w Sheridan College The School of Visual Arts na wydziale ilustracji, gdzie nauczała do 1991 roku[3]. Źródła i materiały odnalezione w Polsce urywają się w momencie wyjazdu projektantki za granicę. Warto również zaznaczyć, że projektantka po przeprowadzce zmieniła nazwisko na Lilian Lampert, tym samym jej późniejsze prace są tak sygnowane. Zważając na zebrane materiały oraz fakt, że niniejszy fragment skupia się na twórczości projektantki z lat 1956–1968, czyli okresie jej działalności w Polsce – w poniższym omówieniu projektantka będzie widnieć pod nazwiskiem Baczewska, bowiem tak podpisywane były wszystkie jej projekty z tamtych lat.

Prace Liliany Baczewskiej w dziedzinie plakatu filmowego można wyodrębnić pod względem pewnych cech charakterystycznych, występujących w tym obszarze jej twórczości. Czynniki klasyfikujące poszczególne projekty z tej dziedziny to: a) mocna typografia, b) ilustracyjność, c) użycie fotografii w połączeniu z techniką kolażu oraz ostatnia – d) połączenie trzech poprzednich w ramach jednej kompozycji. Chociaż w projektach będących ilustracyjnym przedstawieniem tematu nie ma zdjęć, to jednak wciąż odnosi się wrażenie, że w niektórych z nich elementy kompozycji są pierwotnie malowane, a następnie wycinane, bądź zostały stworzone, by uzyskać taki efekt. Najlepszym przykładem jest plakat do filmu Król strzelców, gdzie postać znajdująca się na pierwszym planie, została stworzona z wyciętych elementów, a towarzyszące jej niesforne litery, skaczą między cienkimi liniami w tle. Kompozycję cechują dość prosta i ograniczona kolorystyka, lekkie cieniowanie i niepołączone ze sobą części hokeisty, które – chociaż utrzymane w tej samej stylistyce – tworzą wrażenie czegoś w rodzaju „ilustracyjnego kolażu”.

Liliana Baczewska, Król Strzelców, 1961, źródło: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego (z lewej)

Liliana Baczewska, Porte des lilas, 1958, źródło: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego (z prawej)

Kiedy indziej te ilustracyjne plakaty przyjmują formę bardziej malarską, niekiedy abstrakcyjną, zbudowaną ze zdecydowanych, dynamicznych pociągnięć pędzla, jak w Porte des lilas. Natomiast plakaty bazujące na samej typografii charakteryzuje wyrazista kolorystyka, użyta albo w celu wypełnienia liter, albo jako tło i tutaj znów – poszczególne znaki bardzo często są wycinane, a niekiedy „wyszarpane”. Pierwszą technikę tworzenia liternictwa dobrze przedstawia plakat do filmu Don Juan, zaś drugą Pierwszy bój, gdzie na czarnym tle umieszczone zostały czerwone litery o nieregularnych kształtach.

Liliana Baczewska, Don Juan, 1961, źródło: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego
Liliana Baczewska, Pierwszy bój, 1959, źródło: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego

Przykładem pracy łączącej wszystkie wspomniane na początku elementy i techniki jest plakat do włoskiego filmu Płaszcz. W projekcie tym główną rolę pełni wizerunek bohatera historii – biednego urzędnika miejskiego, którego największym marzeniem jest kupno tytułowego płaszcza. Postać ta została przedstawiona w uproszczonej formie. Czarna plama prezentuje sylwetkę z wyciągniętymi dłońmi, które wyróżniają się poprzez użycie negatywu, a minimalistyczna twarz odznacza się charakterystycznym dla bohatera wąsem. Dodatkowym atrybutem jest czarny kapelusz – zarówno w przypadku tego elementu, jak i płaszcza, pojawia się linearne cieniowanie nierównomierną i ekspresyjną kreską w negatywie. Postać znajduje się po lewej stronie plakatu, po prawej – tytuł oraz najważniejsze informacje dotyczące produkcji. Dynamiczność plakatu opiera się na zastosowaniu formy trójkąta oraz elementów w kolorze czerwonym i niebieskim, niektóre z nich zostały wypełnione kadrami z filmu, a wspomniane wcześniej napisy są niekiedy obrócone zgodnie z liniami wyznaczonymi przez trójkąty. Przeglądając inne plakaty zrealizowane w ramach promocji Płaszcza, można zauważyć, że większość z nich bazuje na zdjęciach z filmu, bądź na przedstawieniu wizerunku jednej z bohaterek – Cateriny. W projekcie Liliany Baczewskiej dostrzegamy inną perspektywę, gdzie ilustracja w pewien sposób intryguje odbiorcę poprzez przedstawienie na głównym planie tajemniczej postaci oraz przygaszenie zdjęć i potraktowanie ich jako elementu drugoplanowego.

Liliana Baczewska, Płaszcz, 1957, źródło: Biblioteka Cyfrowa Uniwersytetu Łódzkiego

Liliana Baczewska po wyjeździe do Kanady nadal zajmowała się projektowaniem, dodatkowo wykładała na uczelni w Toronto. Z dostępnych informacji i materiałów wynika, że w późniejszych latach skupiła się bardziej na rysunku i malarstwie, brała udział w wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych. Poszukiwania dotyczące informacji na temat Liliany Baczewskiej wiązały się początkowo z szeregiem niepowodzeń. Od kwerend w bibliotekach, muzeach czy innych instytucjach, gdzie jedyne dostępne materiały obejmowały wycinki z gazet i skrawki papieru z datami pojedynczych wystaw czy podstawowych danych. Po wysłanie listu do Kanady na, jak się później okazało, nieaktualny adres. Chociaż w polskich archiwach i bibliotekach trudno znaleźć jakiekolwiek informacje (nawet w postaci skromnych notatek) na temat projektantki po 1968 roku, czyli przeprowadzce do Kanady, to Liliana Baczewska jest jedną z niewielu przedstawicielek polskiej szkoły plakatu. 


[1] K. Szrodt, Polscy artyści plastycy w Kanadzie, DIG, Warszawa 2019, s. 87. 

[2] Materiały z Zachęty Narodowej Galerii Sztuki pozyskane w wyniku kwerendy (kwiecień 2020).

[3] K. Szrodt, Polscy artyści…, dz. cyt., s. 87.

*

O osiągnięciach Liliany Baczewskiej-Lampert w Kanadzie będzie można przeczytać w środę 27 lipca 2022 r.

Zobacz też:




Kobiety w polskim projektowaniu graficznym

*

Magdalena Kierzek (Polska)

Kobiety w polskim projektowaniu graficznym to temat, który wciąż nie jest opracowany, dostatecznie zbadany czy przeanalizowany[1]. Powstaje coraz więcej publikacji traktujących o historii polskiego projektowania ogólnie, i chociaż informacje o projektantkach przeważnie są trudno dostępne, bądź znikome, można zauważyć próbę poszerzenia wiedzy o ich twórczości poprzez wydawane antologie, wywiady z autorkami czy tworzenie tematycznych bibliotek i archiwów. Z drugiej strony, wspomniany deficyt w materiałach dotyczących kobiet w polskim projektowaniu graficznym z pewnością stanowi pewną barierę i może być przyczyną braku szerszych opracowań.

Celem uzyskania pewnego kontekstu historycznego przyjrzyjmy się na chwilę edukacji – od kiedy kobietom wolno było studiować? I co istotniejsze dla omawianego zagadnienia, od kiedy mogły kontynuować naukę na kierunkach artystycznych? W 1913 roku w Krakowie ówczesny rektor Akademii Sztuk Pięknych opowiadał się za niedopuszczeniem kobiet do szkolnictwa wyższego. Pięć lat później, podczas narady profesorów na czele z Wojciechem Weissem – nowym rektorem – podjęta została decyzja, umożliwiająca kobietom studia na akademii w Krakowie. Warto zaznaczyć, szczególnie biorąc pod uwagę obecne skojarzenia związane z uczelniami artystycznymi, niejednokrotnie określane jako: otwartość czy progresywność – uchwała pozwalająca kobietom podjęcie nauki na ASP w Krakowie bynajmniej nie była pionierską decyzją. Co więcej, przyglądając się panującym ówcześnie restrykcjom dotyczącym równouprawnienia na uczelniach wyższych, można zauważyć, że decyzja ta zajęła sporo czasu.

Ponad dwadzieścia lat wcześniej Uniwersytet Jagielloński czy też Uniwersytet Lwowski otworzyły swoje drzwi przed kobietami, chcącymi kontynuować edukację. Chociaż studentki nie miały pełnego dostępu do zajęć – często ograniczało się to jedynie do uczestnictwa w wykładach, bez możliwości udziału w laboratoriach – sytuacja stopniowo ulegała poprawie[2]. Zatem w jaki sposób aspirujące projektantki czy też artystki mogły kształcić się w zakresie rysunku czy też malarstwa? Musiały szukać własnych rozwiązań. W Krakowie często były to lekcje w Szkole Sztuk Pięknych dla kobiet, założonej w 1908 roku przez Marię Niedzielską. Uczestniczki rozwijały swoje umiejętności tworząc akty, martwą naturę czy pejzaż, a zajęcia trwały przez cały dzień, od poniedziałku do soboty. Założycielka szkoły dbała o edukację i rozwój podopiecznych, angażując cenionych profesorów z akademii do udziału w korektach. W szkole tej nauki pobierały m.in. Maja Berezowska czy też nieco wcześniej – Zofia Stryjeńska[3].   

*

Maja Berezowska, ilustracje do fraszek, źródło: J. Sztaudynger, Ballady i Fraszki, 1963 r.

W dwudziestoleciu międzywojennym kobiety przeważnie zajmowały się ilustracją do książek czy też wydawnictw ciągłych. Projektowanie plakatów zdominowane było przez mężczyzn, a większość prac z tego gatunku stworzonych przez kobiety można zauważyć głównie w duetach projektowych lub grupach takich, jak Atelier Graficzno-Reklamowe „Mewa”[4], w którego skład wchodzili Edward Manteuffel, Antoni Wajwód i Jadwiga Hładki-Wajwód. Wspomniana projektantka stworzyła cztery okładki do magazynu literacko-poetyckiego “Skamander”, zajmowała się również wystrojem pokoju dziecięcego na nowo powstałym statku pasażerskim MS Piłsudski, była autorką ilustracji m.in. do książki Legendy Janiny Porazińskiej oraz plakatów. Trudno doszukiwać się przyczyn dysproporcji w poszczególnych dziedzinach projektowania graficznego. Sytuacja ta mogła wynikać zarówno z faktu, iż uczelnie wyższe, a w szczególności, dla omawianego zagadnienia, te, oferujące kierunki artystyczne, stosunkowo niewiele wcześniej przyjęły równouprawnienie do edukacji, ale także z aspektów społeczno-kulturowych, zakotwiczonych w pewnym wzorze kobiety[5].

*

Jadwiga Hładki-Wajwód, okładka miesięcznika „Skamander”, 1939 r., źródło: Elektroniczna biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego

Przyglądając się pięciu katalogom z wystaw projektowania graficznego w Polsce z lat 50. i 60. XX wieku, można zauważyć, że prace kobiet stanowiły znaczną mniejszość. Wystawa plakatu z 1961 roku obejmowała 321 projektów, z czego jedynie 30 (9%) było autorstwa projektantek[6]. Natomiast wystawa książki i ilustracji z 1951 roku składała się na niecałe 30% prac kobiet (wszystkich projektów było 1323, z czego 389 autorstwa projektantek)[7]. To porównanie dwóch najbardziej skrajnych wartości z przeprowadzonej analizy jest celowe, bowiem stanowi swego rodzaju potwierdzenie wcześniej opisanego zjawiska. Kobiety nie zajmowały się projektowaniem plakatów tak często, jak ich koledzy po fachu, bądź ich prace nie były równie często prezentowane na wystawach. Obecność tej dysproporcji po latach mogła wynikać z pewnego, być może nieświadomego, utarcia schematów, jakoby ilustracja była dziedziną bardziej dostępną dla projektantek, aniżeli plakat. Z drugiej strony należy również zwrócić uwagę na inną możliwość – kobiety wykształcone w kierunku artystycznym, i tutaj mam na myśli malarstwo czy grafikę warsztatową, często odnajdywały się później w zawodzie ilustratorskim. Przywodzi to na myśl postać Marii Hiszpańskiej-Neumann, która specjalizowała się w drzeworycie. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w 1939 roku[8],  tworzyła także całościowe opracowania graficzne książek, inicjały, winiety oraz liternictwo. Jednak kierując uwagę na ilustracyjną działalność projektantki, możemy zauważyć, że większość prac powstała za pomocą techniki drzeworytniczej, wywodzącej się z grafiki artystycznej. Oczywiście nie umniejsza to twórczości projektowej Marii Hiszpańskiej-Neumann, a bardziej obrazuje pewną zależność, która mogła mieć wpływ na wcześniej wspomnianą dysproporcję w poszczególnych dziedzinach projektowania. 

Maria Hiszpańska-Neumann, ilustracja i liternictwo, źródło: Z. Kossak, Szaleńcy boży, 1957 r. (z lewej)

Maria Hiszpańska-Neumann, przykładowa strona z projektu publikacji, źródło: Pieśn o Rolandzie, 1952 r. (z prawej)

Obecnie zauważyć możemy coraz większe zainteresowanie historią polskiego projektowania graficznego oraz pewną chęć przywrócenia pamięci o pracach, które od dawna zajmują miejsce w archiwach i bibliotekach. Powstaje wiele publikacji dotyczących tej tematyki, jak chociażby Piękni XX-wieczni. Polscy projektanci graficy[9], Nie gęsi[10] czy nawet Historia projektowania graficznego[11], która – chociaż omawia tę dziedzinę od początku dziejów, przyglądając się ewolucji fachu – to zawiera również części traktujące o historii projektowania w Polsce, co dostarcza czytelnikowi kontekstu lokalnego. Zainteresowanie zagadnieniem widoczne jest również wśród studentów kierunków kreatywnych, którzy często podejmują tę tematykę w ramach prac dyplomowych, poszerzając wiedzę o polskich znakach towarowych, renomowanej polskiej szkole plakatu czy skupiając się na pracach realizowanych dla konkretnych wydawnictw. Być może zjawisko to jest wynikiem przesytu technologią, nadmiarem informacji dostępnych na wyciągnięcie ręki, a także w znacznym stopniu spowodowane jest upływem kilku dekad. Wszystko to w pewien sposób wpłynęło na popularyzację zagadnienia i umożliwiło bardziej obiektywne spojrzenie na projekty sprzed lat. Jednak wciąż informacje o kobietach w polskim projektowaniu graficznym są trudno dostępne, bądź niewystarczająco opracowane. Praca magisterska realizowana na Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, na podstawie której powstał niniejszy artykuł, była próbą znalezienia odpowiedzi na problem lokalny, wstępem do dyskusji o niezbadanej części historii polskiego projektowania graficznego i zachętą do dalszej eksploracji tematu.

Zebrane materiały, a także powstałe na ich podstawie opracowania, posłużyły do stworzenia strony internetowej, która poświęcona jest twórczości polskich projektantek. Oprócz opracowań i skróconej historii poszukiwań, na stronie znajduje się również archiwum, w którym przedstawione zostały prace kobiet tworzących w latach 1950–1990. W zestawieniu znajdują się projekty logo i opakowań, plakaty, a także okładki książek i płyt winylowych. Projekt dyplomowy Kobiety dizajnu – polskie projektantki tworzące w latach 1950–1990 powstał w pracowni informacji wizualnej, a z całą pracą oraz twórczością odnalezionych projektantek zapoznać się można pod adresem: www.kobietydizajnu.pl

*


[1] Powstały pewne publikacje poruszające tę tematykę tj.: G. Amadei, Discovering Women in Polish Design: Interviews and Conversations, Instytut Adama Mickiewicza, 2009. Na podstawie wspomnianej książki stworzono także film Dizajnerki. Dodatkowo w „Herito”, nr 34/2019, poświęconym Kobietom Europy Środkowej, znajdziemy artykuł I. Koziny oraz C. Frejlich zatytułowany Damy dizajnu, s. 29–55. Na rynku znajduje się również kilka publikacji poświęconych konkretnym projektantkom, przykładowo Berezowska. Nagość dla wszystkich autorstwa M. Czyńskiej czy Ballada o dziewczynie. Z Ewą Frysztak rozmawia Janusz Górski. Jednak informacji o polskich projektantkach wciąż jest niewiele, a sam temat nie został wystarczająco opracowany.

[2] A. Szwarc, Kobiety na uniwersytety! Niestety wcale nie było to takie proste, [w:] „Polityka”, 2014 r. (dostęp 02.04.2021) https://www.polityka.pl/niezbednik/1578673,1,kobiety-na-uniwersytety-niestety-wcale-nie-bylo-to-takie-proste.read

[3] M. Czyńska, Berezowska. Nagość dla wszystkich, Czarne, Wołowiec 2018, s. 22.

[4]K. Kulpińska, Matryce, odbitki – ślady kobiet. Polskie graficzki i ich twórczość w dwudziestoleciu międzywojennym, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2017, s. 18.

[5]A. Zachorowska-Mazurkiewicz, Kobiety i instytucje. Kobiety na rynku pracy w Stanach Zjednoczonych, Unii Europejskiej i Polsce, Wydawnictwo Śląsk, Katowice 2006, s. 74.

[6]Polskie dzieło plastyczne w 15-lecie PRL: Wystawa plakatu, 1961. (dostęp 12.04.2021) https://zacheta.art.pl/public/upload/mediateka/pdf/598d99fa60947.pdf

[7] Ogólnopolska wystawa książki i ilustracji, 1951. (dostęp 12.04.2021) https://zacheta.art.pl/public/upload/mediateka/pdf/57d7f05ecc180.pdf  

[8]K. Kulpińska, Matryce, odbitki – ślady kobiet. Polskie graficzki i ich twórczość w dwudziestoleciu międzywojennym, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2017, s. 183.

[9] Piękni XX-wieczni. Polscy projektanci graficy, J. Mrowczyk [red.], 2+3D, Kraków 2017.

[10]P. Rypson, Nie gęsi. Polskie projektowanie graficzne 1919–1949, Karakter, Kraków 2017.

[11]Z. Kolesar, J. Mrowczyk, Historia projektowania graficznego, Karakter, Kraków 2018.




Polski Pawilon na jednej z największych europejskich wystaw sztuki współczesnej NordArt 2022. Część 2.

Prof. Jan Wiktor Sienkiewicz, kurator Pawilonu Polskiego pod hasłem „Ponad granicami” opowiada o twórczości artystów reprezentujących polską sztukę podczas wystawy w Niemczech.

*

Polscy artyści na wystawie NordArt 2022

*

Carolina Khouri (Polska, Liban, Wielka Brytania)

Urodzona w 1971 roku. Jest libańsko-polską artystką mieszkającą w Londynie. W 2000 roku ukończyła polonistykę na Uniwesrytecie Warszawskim. W 2007 r. zrobiła licencjat z projektowania wnętrz i przestrzeni na University of the Arts London. .Jest znana ze swoich dużych, abstrakcyjnych i bardzo ekspresyjnych obrazów. Rozwija język wizualny. Kontrast żywego błękitu, czerwieni i bieli podkreśla energię pociągnięć pędzla na delikatnym tle. Minimalistyczne podejście tworzy esencjonalną formę, badając relację między percepcją a przestrzenią. Artystka poszukuje powiązań w różnych mediach, takich jak sztuka wideo, instalacje i rzeźby.

Carolina Khouri, Abstract in Blue no 22, 2021, olej na płórnie, 152.5 cm x 122 cm (z lewej), fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Justyna Kisielewicz (Polska, USA)

Ukończyła studia magisterskie na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Jej prace były prezentowane w Elle, Harper’s Bazaar, Glamour, Juxtapoz i Hi-Fructose. Brała udział w wystawach, organizowanych przez galerie i muzea w Warszawie, San Francisco, Teksasie, Sydney i Berlinie. Ostatnio Muzeum Narodowe w Gdańsku pozyskało jej prace do swojej stałej kolekcji. Obecnie artystka mieszka w Miami. Widzi zachodnią kulturę, konsumpcję i kapitalizm przez pryzmat współczesnego życia. Jej obrazy przepełnione są odniesieniami do współczesnej popkultury i inspirowane tradycją estetyki amerykańskiej oraz europejskiej. Jej styl artystyczny i tematyka nie są powtarzalne, a jej prace są wyjątkowo szczere emocjonalnie.

Justyna Kisielewicz, fot. Jan de Weryha-Wysoczański
Justyna Kisielewicz, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Tomek Kopcewicz (Polska)

Urodzony w 1974 roku. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, uzyskał dyplom w Pracowni Malarstwa prof. Włodzimierza Łajminga (2002) oraz Pracowni Intermediów prof. Witosława Czerwonki. Od 2002 roku jest rezydentem Gdańskiej Kolonii Artystów na terenie postoczniowym, gdzie współtworzył grupę artystyczną Friends from the Sea. W 2015 roku stworzył artystyczny duet pod nazwą Odyssey z fotografem Michałem Szlagą. To projekt polegający na artystycznych zajęciach plenerowych na wodzie. Artysta zajmuje się malarstwem i sztuką wideo. Punktem wyjścia dla jego obrazów są często zwykłe elementy miejskiego pejzażu, które jednak znacząco wpływają na nasze zachowania, takie jak bary, szlabany czy otwarte labirynty kubatur biurowych, tak charakterystyczne dla świata korporacyjnego. Interesują go obrazy schwytane między reprezentacją a abstrakcją, gdzie dominuje geometria.

Tomek Kopcewicz, Bez tytułu – z cyklu Piękny pejzaż, 2016, olej na płótnie, 200 x 260 cm, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Grzegorz Kozera (Polska)

Urodzony w 1983 roku w Warszawie. Doktor sztuki, malarz i twórca kolaży. Jest absolwentem Liceum Sztuk Plastycznych im. Wojciecha Gersona w Warszawie. Studiował historię sztuki na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (2003–2008), a w 2006 roku rozpoczął studia na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W roku akademickim 2008/2009 studiował na Universidad de Granada w Hiszpanii w ramach programu Erasmus. W 2011 roku ukończył z wyróżnieniem Pracownię Leona Tarasewicza i Pawła Susida na Wydziale Nowych Mediów Akademii. W latach 2017-2020 odbył studia doktoranckie na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie pod kierunkiem Grzegorza Sztwiertni. Obecnie pracuje jako asystent na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.

Grzegorz Kozera, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Sebastian Krok (Polska)

Urodzony w 1985 roku w Radomiu. Mieszka i pracuje w Warszawie. W 2014 roku ukończył studia magisterskie na wydziale Sztuki Mediów Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Laureat następujących nagród: Grand Prix na I Międzynarodowym Festiwalu Szkół Sztuki i Projektowania Fisad w Turynie (2015); Grand Prix na XXV Ogólnopolskim Przeglądzie Malarstwa Młodych w Legnicy (2015); Grand Prix na Biennale Malarstwa Bielska Jesień w Bielsku Białej (2017). Artystę zajmują kwestie mechanizmów społecznych. Jego praca ma na celu zademonstrowanie kolorem, że fundamenty zachodniej kultury opierają się na instytucjonalnej przemocy. Oprócz znalezienia współczesnej formy dla swojej sztuki, postrzega budowanie wspólnoty poprzez empatyczne podejście jako jeden z podstawowych moralnych obowiązków artysty, wspólnotę wszystkich ludzi odrzuconych w wyniku działania brutalnych mechanizmów władzy.

Prace Sebastiana Kroka wiszą na ścianie, na postumencie – rzeźba Michała Jackowskiego, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Wacław Kuczma (Polska)

Urodzony w 1956 roku w Bydgoszczy. W latach 1977–1982 studiował na wydziale Malarstwa i Grafiki na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku pod kierunkiem prof. Kazimierza Śramkiewicza. Brał udział w wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych w Polsce, USA, Danii, na Litwie, Słowacji, Ukrainie, w Iraku, Niemczech, Holandii, Grecji, Rumunii i Albanii. Był kuratorem wystaw, m.in. Sztuki Współczesnej Albanii, Niemiec i Holandii, „David Lynch” w Bydgoszczy, „Marina Abramović” w Toruniu, „Władysław Hasior” w Bydgoszczy. Był dyrektorem Galerii Miejskiej BWA w Bydgoszczy (2002–2016), dyrektorem Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu (2015–2020), a obecnie jest dyrektorem Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy. Jest również wykładowcą malarstwa na Wydziale Wzornictwa Akademii Górniczo-Hutniczej w Bydgoszczy. Główne zainteresowania artysty to malarstwo, rysunek i performance. Uważa, że ​​malarstwo obejmuje świat ducha, wewnętrzny krąg i istnienie poza światem fizycznym. Performance jest dla niego reakcją na świat polityki.

Wacław Kuczma, fot. Jan de Weryha-Wysoczański
Wacław Kuczma, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Julita Malinowska (Polska)

Urodzona w 1978 roku. Pracuje i mieszka w Warszawie. W 2005 roku ukończyła studia magisterskie na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W 2012 roku uzyskała stopień doktora. Kontynuowała studia na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie (1999/2000) oraz Wolverhampton University w Wielkiej Brytanii (2013). Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2020), Art in Residency w Tammisaari w Finlandii (2008) oraz Stypendium Twórczego Miasta Krakowa (2006). Jej twórczość wyróżnia harmonijna i oszczędna kompozycja realistycznie malowanych postaci na tle surrealistycznych nadmorskich pejzaży. Od razu widać, że sztuczne kształty, czyste kontury i mocne marginesy to elementy, które definiują styl artystki. Jej obrazy nawiązują do sztuki Hieronima Boscha, Petera Bruegla, Gustave’a Courbeta i Paula Gauguina.

Julita Malinowska, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Martyna Miller (Polska)

Urodzona w 1988 roku. Absolwentka Instytutu Kultury Polskiej na Uniwersytecie Warszawskim oraz reżyserii na Akademii Sztuk Scenicznych w Sarajewie. W 2016 roku rozpoczęła Interdyscyplinarne Studia Doktoranckie na Wydziale Intermediów Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, a doktorat z wyróżnieniem obroniła pod kierunkiem prof. Izabelli Gustowskiej w 2022 roku. Współzałożycielka duetu Polanki i kolektywu TYNA. Artystka bada, jak działa uzdrawianie i relaksacja, szczególnie w odniesieniu do traumy. Większość jej projektów zaczyna się od osobistej historii, intuicyjnego punktu zaczepienia i ewoluuje w długoterminowe eksperymenty i praktyki badawcze, angażujące różnych ludzi i narzędzia. Jej podstawowym medium jest wideokolaż, który po rozległym montażu zaczyna przypominać obrazy. W swojej pracy wykorzystuje także performance, ruch, głos i dźwięk. „Sexinsitu” to nieustający projekt artystyczny i praktyka społeczna, oparta na dokumentacji wideo osób, rekonstruujących ich seksualne wspomnienia.

Martyna Miller, Sexinsitu, 2021, 3-kanałowa instalacja wideo, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Janina Myronova (Polska, Ukraina)

Urodzona w 1987 w roku w Doniecku na Ukrainie. Absolwentka Narodowej Akademii Sztuk Pięknych we Lwowie (2012) oraz Wydziału Ceramiki i Szkła Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu (2013). Obroniła doktorat na Wydziale Ceramiki i Szkła Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta (2019). Wzięła udział w ponad 100 wystawach zbiorowych oraz zrealizowała 12 wystaw indywidualnych. Laureatka m.in.: I miejsce w kategorii „Those to come” w V Międzynarodowym Konkursie „Ceramica Multiplex”, organizowanym przez Muzeum miasta Varazdin w Chorwacji (2016); nagroda I stopnia Prezydenta Miasta Kielce za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej oraz upowszechnianie i ochrona kultury, 2015; Grand Prix w Międzynarodowym Konkursie „Najciekawsza forma przestrzenna” (Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku). Od 2017 roku jest członkiem Międzynarodowej Akademii Ceramiki IAC. Artystka jest rzeźbiarką ceramiczną, tworzy narrację poprzez formy figuratywne i skomponowane tła. Każda kompozycja, wykorzystując specyficzny i zniekształcony obraz ciała, ukazuje inną osobowość i niepowtarzalną historię, które łącznie przypominają powieść graficzną z narracją.

Janina Myronova, Jan – Jan – Johann, 2022, szamotowa glina, ręcznie formowana, ręcznie malowana, 145 x 65 x 37 cm (z lewej), fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Natalia LL (Polska)

Urodzona w 1937 roku. W latach 1957–1963 studiowała u prof. Stanisława Dawskiego na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. W 1970 roku wraz z Andrzejem Lachowiczem i Zbigniewem Dłubakiem założyła galerię i grupę artystyczną „PERMAFO”. Jest interdyscyplinarną artystką konceptualną, jej techniki to głównie grafika i malarstwo, ale także w performance, film eksperymentalny, wideo, instalacja, fotografia i rzeźba. Jej wcześniejsza twórczość należy do szeroko rozumianego konceptualizmu, a późniejsza wpisuje się w nurt sztuki feministycznej (od 1975). W swojej praktyce artystycznej często sięgała po ikonografię zapożyczoną z obszaru kultury popularnej, body artu, sztuki fotograficznej i mass mediów. Seria fotografii i filmów pt. „Sztuka konsumpcyjna” zapewniła Natalii LL trwałe miejsce w historii sztuki nowoczesnej i stała się jej najbardziej rozpoznawalnym dziełem. 2007 roku otrzymała srebrny medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis, a w 2012 roku Nagrodę im. Katarzyny Kobro. Jej prace znajdują się w licznych kolekcjach na całym świecie, m.in.: Musée National d’Art Moderne Centre Pompidou w Paryżu, w Międzynarodowym Centrum Fotografii w Nowym Jorku, czy Muzeum Ludwiga w Kolonii.

Natalia LL, Mystic Head XI, 1987, fotografia i akryl na płótnie, 105 x 105 cm, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Łukasz Patelczyk (Polska)

Urodzony w 1986 roku. W 2012 roku ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Gdańsku pod kierunkiem prof. Miszkina i prof. Czerwonki. Ma na swoim koncie liczne wystawy indywidualne (Slag Gallery w Nowym Jorku, 2021; Galeria Miejska Łódź, 2019; Galerie Jana Tarasin w Kaliszu, 2019; Platán Galéria w Instytucie Polskim w Budapeszcie, 2018; Centrum Sztuki Nowoczesnej Znaki Czasu w Toruniu, 2018; Galerie Sandhofer w Salzburgu, 2017) oraz zbiorowe (Galeria Szara Kamienica w Krakowie, 2021; VOLTA w Nowym Jorku, 2020; Galeria Polskiej Sztuki Współczesnej, Muzeum Narodowe Gdańsk, 2019; Muzeum Sztuki Współczesnej we Wrocławiu, 2018; Galeria Miejska BWA w Bydgoszczy, 2017). Wielokrotnie nagradzany. Jego obrazy łączą dwa gatunki: klasyczny pejzaż i abstrakcję geometryczną. Obecnie pracuje nad cyklem „Szkło”, w którym na tradycyjnie malowany pejzaż nakładana jest glazura zmieniająca kolory.

Łukasz Patelczyk, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Tadeusz Rolke (Polska, Niemcy)

Urodzony w 1929 roku w Warszawie. Jest jednym z największych talentów w historii polskiej fotografii. Studiował historię sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W latach 60. pracował w tygodniku „Stolica” i miesięczniku „Polska”. W latach 70. i 80. mieszkał w Niemczech jako fotograf, pracując dla magazynów takich jak „Stern”, „Spiegel”, „Die Zeit”. Był wszechstronny, odnosił sukcesy w fotografii prasowej, modowej i kreatywnej. Od wielu lat uważany jest za czołowego przedstawiciela polskiej fotografii humanistycznej. W swoim fotograficznym archiwum zgromadził blisko pięćdziesiąt tysięcy negatywów. Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie opublikowało jego internetowe archiwum z prawie sześcioma tysiącami fotografii. Uczestniczył w licznych wystawach w kraju i za granicą. Jest reprezentowany przez Galerię Le Guern w Warszawie.

Tadeusz Rolke, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Wojciech Antoni Sobczyński (Polska, Wielka Brytania)

Urodzony w 1944 roku. Ukończył studia magisterskie na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a następnie w City & Guilds of London Arts School oraz w The Slade School of Fine Art, University College (Londyn). Mieszka na stałe w Londynie. Jest współzałożycielem Grupy Page Six. Pracował jako korespondent, komentator i krytyk sztuki dla magazynu artystycznego „Format” i magazynu kulturalnego „Hybryda”. Od 2021 roku jest członkiem POLART-u. Miał wiele wystaw artystycznych w Polsce, jego prace były również wystawiane m.in. na dorocznej wystawie indywidualnej w Hartnoll Gallery w Londynie. Tworząc swoje eksperymentalne obiekty łączy aspekty malarstwa i rzeźby w bardzo indywidualnych kompozycjach. Zbiegi okoliczności, przypadkowe zdarzenia, kolory, dźwięki i słowa to jego narzędzia i źródła inspiracji.

Wojciech Antoni Sobczyński, fot. Jan de Weryha-Wysoczański
Wojciech Antoni Sobczyński, Z cyklu: Rozdrobnione, 2021–2022, technika mieszana, 44 x 48 x 20 cm, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Lubomir Tomaszewski (Polska, USA)

Urodzony w 1923 roku, zmarł w 2018 roku. Był rzeźbiarzem i malarzem z Warszawy, mieszkał i tworzył w Easton, w Connecticut przez ponad 46 lat. Wykładał na Uniwersytecie Bridgeport przez ponad 25 lat. W 2014 roku otrzymał Nagrodę za Całokształt Twórczości. Był założycielem grupy Emocjonalizm, której misją był powrót do natury poprzez język wypowiedzi w sztuce. Jego prace znajdują się w wielu kolekcjach i muzeach na całym świecie. Miał liczne wystawy indywidualne i zbiorowe, otrzymał wiele nagród. Na pytanie, co go inspiruje miał łatwą odpowiedź – Przygoda z naturą. Przy każdej pracy mogę opowiedzieć historię o tym, jak trafiłem na nią w naturze i rozwiązałem zagadkę jej kształtu, gramatury i koloru.

Lubomir Tomaszewski, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Paweł Wocial i Kamila Tuszyńska (Polska)

Współpracują ze sobą od 2016 roku. Tworzą rzeźby, obiekty, instalacje, scenografie, rysunki i filmy wideo. W ich twórczości zderzają się dwie estetyki – kamp i hiperrealizm. Ich prace łączą pozornie sprzeczne jakości, zarówno realistyczne, jak i nierealne. Ich twórczość przypomina bajki dla dorosłych z bieżącym komentarzem na temat różnych spraw. Artyści wykraczają poza obszar zwyczajowej obiektywności. Prace zmontowane są z materiałów bez etykiety i wartości, pozbawionych emocjonalnych skojarzeń. W trakcie tego procesu nabierają nowych znaczeń i przekształcają się w dzieła sztuki, zmieniając ich status ontologiczny i sposób, w jaki je interpretujemy. Paweł Wocial jest rzeźbiarzem, projektantem i scenografem, artystą instalacji i wideo. Kamila Tuszyńska (doktor literaturoznawstwa, językoznawstwa, kulturoznawstwa i medioznawstwa) jest krytykiem sztuki i znawcą sztuki wizualnej. Jest autorką bloga artystycznego „Wernisażeria”, największego tego typu w Polsce.

Paweł Wocial i Kamila Tuszyńska, Dziewczyna, 2014, akryl, bawełna, nylon, spandex, żywica poliestrowa, 70 x 26,5 x 20 cm, fot. Jan de Weryha-Wysoczański
Paweł Wocial i Kamila Tuszyńska, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Agata Zbylut (Polska)

Artystka jest naukowcem, feministką i weganką. W 2008 roku obroniła doktorat w zakresie sztuk użytkowych na Wydziale Komunikacji Multimedialnej Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. W 2012 roku uzyskała stopień doktora habilitowanego w PWSFTviT. Była kuratorem Galerii Amfilada (2000–2005) oraz koordynowała realizację Narodowego Programu Kultury „Znaki Czasu” w województwie zachodniopomorskim (2004). W 2005 roku została odznaczona brązowym medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Od 2010 roku jest wykładowcą Akademii Sztuki w Szczecinie. Od 2013 roku zajmuje stanowisko profesora nadzwyczajnego i prowadzi Pracownię Fotografii i Praktyki Post-artystycznej. W 2018 roku objęła stanowisko Kierownika Działu Fotografii. Jej prace były wystawiane na ponad stu wystawach indywidualnych i zbiorowych w Polsce, Niemczech, Białorusi, Rosji, Ukrainie, Francji, Chorwacji, Wielkiej Brytanii i USA. Pracuje i mieszka w Warszawie i Szczecinie.

Agata Zbylut, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

Biogramy artystów oparte są na katalogu wystawy.

*

Część 1:


Zobacz też:




Polski Pawilon na jednej z największych europejskich wystaw sztuki współczesnej NordArt 2022. Część 1.

Michał Jackowski, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

Organizatorzy i gospodarze, największej w Europie prezentacji światowej sztuki współczesnej NordArt (Büdelsdorf/Niemcy), każdego roku prezentują sztukę ponad 200 artystów ze wszystkich kontynentów świata, wybieranych z ponad 3000 twórców, których dokonania uważają za wybitne lub rokujące w sztuce światowej. Oprócz wystawy ogólnej, sztuce wybranego kraju dedykują Pawilon Narodowy. Pawilony Narodowe, mają być prezentacją najlepszych osiągnięć w zakresie plastyki danego kraju. Po Pawilonach Chin, Mongolii, Czech, a w 2021 roku Pawilonie Narodowym Ukrainy, w 2022 roku NordArt zadedykowało Narodowy Pawilon sztuce polskiej. Uroczyste otwarcie Pawilonu Polskiego nastąpiło 4 czerwca 2022 roku. Wystawa będzie prezentowana międzynarodowej publiczności do 10 października 2022 roku.

Na kuratora Pawilonu Polskiego pod hasłem „Ponad granicami/Above Borders”, został powołany historyk i krytyk sztuki, prof. zw. dr hab. Jan Wiktor Sienkiewicz, od ponad trzydzietu lat zajmujący się sztuką polską na emigracji, twórca Zakładu Historii Sztuki i Kultury Polskiej na Emigracji, kierujący obecnie Katedrą Historii Sztuki XX wieku w Europie Środkowej i na Emigracji na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, członek Rady Krajowej Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” oraz Rady Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA.

Ideą kuratora jest, po raz pierwszy w dziejach powojennej sztuki polskiej, prezentacja międzynarodowemu odbiorcy dorobku wybranych polskich artystów plastyków tworzących zarówno w powojennej Polsce, jak również dzieł powstałych na emigracji. Dotyczy to zwłaszcza tych twórców, którzy przez dziesięciolecia wyparci byli w PRL-owskiej Polsce z dziejów polskiej kultury. Na wystawie znalazły się dzieła 26 wybitnych polskich artystów starszego i najmłodszego pokolenia, tworzących w Polsce i poza Polską.

Kurator Polskiego Pawilonu prof. Jan Wiktor Sienkiewicz (w środku) wraz z artystami podczas wystawy sztuki współczesnej NordArt 2022, fot. Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”

Artyści w Polskim Pawilonie:

Magdalena Abakanowicz (Polska), Maciej Aleksandrowicz (Polska), Sylwester Ambroziak (Polska), Michał Batory (Polska/Francja), Robert Bluj (Polska/Litwa), Julia Curyło (Polska), Leszek Golec i Tatiana Czekalska (Polska), Michał Jackowski (Polska), Janusz Kapusta (Polska/USA), Carolina Khouri (Polska, Liban, Wielka Brytania), Justyna Kisielewcz (Polska/USA), Tomek Kopcewicz (Polska), Grzegorz Kozera (Polska), Sebastian Krok (Polska), Wacław Kuczma (Polska), Julita Malinowska (Polska), Martyna Miller (Polska), Janina Myronova (Polska/Ukraina), Natalia LL (Polska), Łukasz Patelczyk (Polska), Tadeusz Rolke (Polska/Niemcy), Wojciech Sobczyński (Polska/Wielka Brytania), Lubomir Tomaszewski (Polska/USA), Jan de Weryha-Wysoczański (Polska/Niemcy), Paweł Wocial i Kamila Tuszyńska (Polska), Agata Zbylut (Polska).

Patronat honorowy nad Pawilonem Polskim objął Paweł Jaworski Konsul Generalny RP w Hamburgu, a jego realizacja możliwa była dzięki pomocy A.C.O. Polska, która zapewniła transport dzieł polskich artystów z Polski.

(Materiał prasowy)

Wywiad z prof. Janem Wiktorem Sienkiewiczem:

*

Polscy artyści na wystawie NordArt 2022

*

Magdalena Abakanowicz (Polska)

Urodzona w 1930 r., zmarła w 2017 r. Polska rzeźbiarka i artystka gobelinów. Zaistniała w świecie sztuki dzięki powstałym na początku lat 60. przestrzennym tkaninom nazwanym abakanami. Praca „Femme”, pokazana po raz pierwszy publicznie podczas wystawy NordArt, pochodzi z prywatnej kolekcji i jest jednym z najwcześniejszych dzieł artystki. Abakany, wykonane z kolorowych włókien sizalowych początkowo szokowały. Tkaniny były zawieszone pod sufitem i zrywały z tradycyjnym dwuwymiarem. W połowie lat 70. artystka stworzyła cykl rzeźb figuratywnych. Jej prace przyniosły jej stałe miejsce w historii sztuki XX wieku i znajdują się w muzeach i kolekcjach na calym swiecie.

Magdalena Abakanowicz, Femme, ok. 1970, włókno sizalowe, 210 x 156 cm, kolekcja prywatna, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Michał Jackowski (Polska)

Urodzony w 1978 r. Ukończył studia magisterskie na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w 2003 roku. Mieszka i pracuje w Białymstoku. Głęboko zakorzeniony w starożytnych obyczajach łączy elementy klasyczne ze współczesną mitologią konsumpcjonizmu, reprezentowaną np. przez gumę do żucia, teksty The Beatles i inne. Mocny kontrast między tradycją, a nowoczesnością daje zaskakujący i niecodzienny efekt. Zadając ponadczasowe i uniwersalne pytania, artysta koncentruje się na relacjach międzyludzkich i ich stanie duchowym. Klasyczna estetyka i elementy przeszłości łączą się z odniesieniami do popkultury, skłaniając widza do myślenia o sobie i związku z przeszłością i teraźniejszością. Jego materiałami są marmur i brąz.

Michał Jackowski, fot. Jan de Weryha-Wysoczański
Michał Jackowski, fot. Jan de Weryha-Wysoczański
Michał Jackowski, fot. Jan de Weryha-Wysoczański
Michał Jackowski, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Jan de Weryha-Wysoczański (Polska/Niemcy)

Urodzony w 1950 r. w Gdańsku. W latach 1971–1976 studiował rzeźbę na Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku pod kierunkiem profesorów Alfreda Wiśniewskiego i Adama Smolana. Od tego czasu pracuje jako niezależny rzeźbiarz. Od 1981 roku mieszka w Hamburgu. Brał udział w licznych wystawach indywidualnych i zbiorowych, a jego prace znajdują się w wielu kolekcjach prywatnych i publicznych. Od 2012 roku jego prace znajdują się w stałej ekspozycji w Hamburgu. W 2016 roku w Hamburgu powstało stowarzyszenie Friends of the de Weryha Collection. Jego materiałem twórczym jest drewno.

Jan de Weryha-Wysoczański, Praca 210, 2020, świerk cięty i łamany, kołki drewniane, 183 x 450 x 450 cm, fot. Jan de Weryha-Wysoczański
Jan de Weryha-Wysoczański, sześć wybranych prac o podobnej strukturze, sosna cięta i rozłupywana, montowana na drewnianej ramie, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Michał Batory (Polska/Francja)

Urodzony w 1959 r., jeden z najbardziej cenionych plakacistów na świecie. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Jego prace były prezentowane w wielu galeriach na całym świecie, między innymi w Les Arts Décoratifs w Luwrze. Artysta przez lata swojej działalności zebrał liczne nagrody i wyróżnienia, m.in. Nagrodę Publiczności na Festiwalu Plakatu w Chaumont za plakat La Femme sur le lit (1996), I nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Plakatu w Chaumont za plakat Power Book (2004), czy też nagrodę na Międzynarodowym Biennale Plakatu w Meksyku za plakat do książki Paulo Coelho „Zwycięzca jest sam” (2010).

Michał Batory, Bauhaus, 2019 (z lewej); Bal, 2020 (z prawej), druk cyfrowy, 100 x 70 cm każdy, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Sylwester Ambroziak (Polska)

Urodzony w 1964 r. w Łowiczu. Ukończył Wydział Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie pod kierunkiem prof. Grzegorza Kowalskiego w 1989 roku. Ma na swoim koncie ponad 150 wystaw indywidualnych i zbiorowych, zarówno w Polsce jak i za granicą. Zajmuje się rzeźbą, rysunkiem, instalacją i animacją eksperymentalną. Początkowo używał drewna dla swoich wielkoformatowych rzeźb, potem zaczął eksperymentować z silikonem, masami akrylowymi, a niedawno z żywicami epoksydowymi. Jego prace nawiązują do sztuki „prymitywnej”, archaicznej i ludowej, przyjmują cechy rytualnych masek i postaci. Na jego twórczość ma też wpływ współczesna kultura masowa – komiksy, kreskówki, filmy science-fiction itd. Postacie wykreowane przez artystę są groteskowo zdeformowane, przeskalowane i niemal prowokacyjnie brzydkie.

Sylwester Ambroziak, Niewinność, 2020, masa akrylowa, wys. 145 cm, fot. Jan de Weryha-Wysoczański
Sylwester Ambroziak, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Janusz Kapusta (Polska/USA)

Urodzony w 1951 r. W 1977 r. ukończył Wydział Architektury Politechniki Warszawskiej. Studiował także na Wydziale Filozoficznym Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Zajmuje się grafiką, plakatem, rysunkiem prasowym, projektowaniem graficznym, ilustracją książkową, scenografią filmową i malarstwem. Nowy Jork stał się jego nowym domem w 1981 roku i zaczął publikować swoje prace m.in. w „The New York Times”, „The Wall Street Journal”, „The Washington Post”, „Graphics”, „Print” i „Nature”. W 1985 roku odkrył nową figurę geometryczną, wielościan jedenastego stopnia, który nazwał K-dron. W 2017 roku premier Mateusz Morawiecki wybrał K-drona na logo innowacyjnej Polski, a jego kształt został wykorzystany w projekcie ekspozycji na Targach Hanowerskich w Niemczech.

Janusz Kapusta (trzy wiszące prace): Nowy Jork, 2017, akryl na drewnie, 126 x 126 x 4,4 cm (z prawej); Brooklyn, 2017, akryl na drewnie, 100 x 100 x 9,2 cm (z lewej); Sylwester Ambroziak (rzeźby), fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Maciej Aleksandrowicz (Polska)

Urodzony w 1973 r. Jest profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, a także Dyrektorem Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku i Członkiem Zarządu Związku Polskich Artystów Plastyków (ZPAP). Ukończył Wydział Rzeźby na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie oraz historię sztuki na Uniwersytecie Warszawskim. Otrzymał stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2008 i w 2019 roku. Był również stypendystą Fundacji Kościuszkowskiej. Brał udział w licznych wystawach, organizuje i prowadzi warsztaty dotyczące przestrzeni publicznej.

Maciej Aleksandrowicz, Sprawiedliwość, 2019, instalacja: stal, ziemia, kanistry na benzynę, korzeń, 400 x 400 x 200 cm, fot. Jan de Weryha-Wysoczański
Maciej Aleksandrowicz, Sprawiedliwość, 2019, instalacja: stal, ziemia, kanistry na benzynę, korzeń, 400 x 400 x 200 cm, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Robert Bluj (Polska/Litwa)

Urodzony w 1970 r. w Wilnie na Litwie. W latach 1992-1997 studiował malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, studia ukończył z tytułem magistra w 2014 roku. W 2014 roku obronił na tej samej uczelni stopień doktora sztuk pięknych. Założył pracownię dla dzieci, młodzieży i dorosłych, ucząc rysunku, malarstwa, kompozycji i perspektywy. Pracownia corocznie organizuje warsztaty i plenery malarskie. Wielu studentów, którzy ukończyli kurs w jego szkole, kontynuowało naukę w szkołach wyższych na Litwie i w innych krajach Unii Europejskiej. Od 2002 r. jest członkiem Stowarzyszenia Malarzy Litwy. W 2005 r. od litewskiego Ministra Kultury otrzymał honorowy status Twórcy Sztuki. W 2008 roku był kuratorem wystawy malarstwa członków Związku Artystów Litewskich, którzy są z pochodzenia Polakami.

Robert Bluj, fot. Jan de Weryha-Wysoczański
Robert Bluj, Dziewczyna z cytrynami, 2015, olej i wosk na płótnie, 142 x 180 cm, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Julia Curyło (Polska)

Urodzona w 1986 r. w Warszawie. Obroniła doktorat na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w 2021 r. Jej prace, często spotykane w przestrzeni publicznej, zdobyły wiele nagród. Wygrała m.in. konkurs PROMOCJE 2010, gdzie wzbudziła duże zainteresowanie 33-metrowym muralem Baranki Boże. W 2021 r. Unicorn wydał książkę „The Co(s)mic Picture of Reality in the Art of Julia Curyło”, opartą na obrazach z serii Space. Prace Curyło łączą idee i symbole zaczerpnięte z historii i tradycji malarskich z symbolami z obszaru kultury masowej. Artystka łączy sztukę współczesną ze sztuką historyczną, kulturę wysoką z kulturą popularną, podejmując zagadnienia szeroko rozumianego modernizmu. Curyło intrygują dwuznaczności świata: pobożność zestawiona z perwersją, dzieciństwo z dojrzałością, moralność z deprawacją, religia z nauką czy piękno z kiczem.

Julia Curyło, Śniadanie na plaży, 2013, olej na płótnie, 150 x 220 cm, fot. Jan de Weryha-Wysoczański
Julia Curyło, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

*

Leszek Golec i Tatiana Czekalska (Polska)

Urodzony w 1959 r. Leszek Golec jest absolwentem Warszawskiej Szkoły Fotografii i Projektowania Graficznego. Urodzona w 1969 r. Tatiana Czekalska ukończyła łódzką Akademię Sztuk Pięknych. Współpracują jako duet artystyczny od 1996 roku. Brali już udział w licznych wystawach w kraju i za granicą. Swoją sztukę opierają na szacunku do życia. Kluczowymi elementami są empatia, duchowość i poczucie wspólnoty między wszystkimi żywymi istotami. Odniesienia biblijne i artefakty klerykalne wskazują na związek ze chrześcijaństewm, ale oznaczają prawdziwą empatię, a nie tylko rytuały. Artyści kolekcjonują stare, zniszczone przedmioty, pełne historii. Dają „schronienie” zapomnianym książkom, przekazanym antykwariuszom przez zamknięte kościoły, ikonom, szalom i naczyniom religijnym, obdarzając je drugim życiem w świecie sztuki.

Leszek Golec i Tatiana Czekalska, ReCollection, koszulka typu T-shirt, 2006, 100% bawełna, wegetariańska sierść kota, technika własna, ręcznie farbowana, zamknięta w koszernych pudełkach po cukierkach, fot. Jan de Weryha-Wysoczański

Biogramy artystów oparte są na katalogu wystawy.

*

Pozostali artyści, których prace można zobaczyć na wystawie NordtArt 2022, będą zapezentowani w następną środę 6 lipca 2022 r.

*


Artykuł prof. Jana Wiktora Sienkiewicza „Objawienia – nie tylko w drewnie” na temat prac Jana de Weryhy-Wysoczańskiego wraz z galerią:




Pamiętajcie o artystach…

Jadwiga Ferens (Toronto)

A w ogrodach zapach
A w ogrodach świeżość
Kolorów cud — dla duszy…

Tym nawiązaniem do poezji pragnę Państwu przedstawić artystkę malarkę, Iwonę Kmieć. Dlaczego ogrody, dlaczego zapachy? Na to pytanie odpowie sama Iwona, ale najpierw kilka słów o niej. A tytuł: „Pamiętajcie o artystach…” przypomina, że na świecie działają nie tylko politycy i celebryci (tak ochoczo opisywani w mediach), lecz także artyści, inżynierowie, lekarze, czy ludzie innych pasji i zawodów, o których też warto wspominać.… 

Iwona Kmieć jest polsko-kanadyjską artystką wizualną mieszkającą w Thornhill, Ontario, absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku oraz Ontario College of Art w Toronto w Kanadzie. Jest malarką, ilustratorką cyfrową, projektantką wnętrz i instruktorką, i jak pisze na swojej stronie internetowej, uczy się przez całe życie, jest bystrą obserwatorką, wielbicielką sztuki, mamą trójki pięknych dzieci, jest żoną, ogrodnikiem, kucharką, miłośniczką przyrody i słońca, entuzjastką sportu, muzyki, animatorem rodzinnym.

Inspirowana naturą, używa zmysłu węchu jako metafory w swojej pracy, uważając zapach za czynnik spajający życie, przynoszący radość i przywołujący wspomnienia. 5 marca 2022 byłam na wystawie Iwony Kmieć zatytułowanej „Zapach prania” w Ruth Upjohn Gallery, w sercu Toronto, u zbiegu ulicy Bedford i St. George Subway Station. Zarówno prace, jak i sama artystka zachwyciły zwiedzających. Wysłuchaliśmy jej ciekawych opowieści o prezentowanych dziełach — o genezie ich powstania, inspirujących je wydarzeniach i przemyśleniach artystki na tematy, których wyrazem stały się właśnie wystawione prace. Wystrój samej galerii już niezwykły, jakby zaaranżowany dla spójności z tematem „Pranie”… Niewielkie pomieszczenie, w której króluje biel, lekki muślin kołysze się nad głowami gości, na ścianach oprawione prace, a część innych — na małych wieszaczkach, zaczepiona klamerkami, jak bielizna suszona na wietrze… Skojarzenie oddechu i zapachu świeżego prania, słońca…

Iwona Kmieć, „Wesołe miasteczko” z cyklu “Zapach prania” — rysunek cyfrowy przy użyciu aplikacji Procreate 

DLACZEGO „WIZUALNY ZAPACH”?
Iwona: Spróbujmy przywołać w swej pamięci zapach świeżego powietrza, morza, zapach perfum unoszący się na schodach… Emocjonalna zawartość zapachu może wydobyć piękne wspomnienia. Zapach to coś, czego nie widzimy, ale głęboko na niego reagujemy i to mnie do niego przyciąga. Chociaż sam zapach jest ulotny, jest niesamowicie silny. Nie tylko wpływa na naszą wyobraźnię, ale także dodaje nam sił, łącząc ludzi i miejsca na osobistej osi czasu, dając radość.

Nie zapomina się o wymownym zapachu. Kiedy czujemy coś znajomego, przypominamy sobie doświadczenie chwili. Na przykład petrichor (zapach ziemi po deszczu) wspominam jako mocne i przyjemne wspomnienie wyjazdu z rodziną do Polski na Mazury. Petrichor wywołał szczęśliwe i spokojne doświadczenie, które stało się punktem odniesienia dla mojej sztuki i zainspirowało metaforę zapachową, której używam w moich twórczych poszukiwaniach.

CZY NAWIĄZANIE DO OGRODÓW JEST TRAFNE?
Iwona:
Tak, moje abstrakcyjne portrety i pejzaże nawiązują do piękna natury, by celebrować życie i uchwycić szczęśliwe emocje. Jak butelkowanie drogocennego zapachu, pragnę przekładać wspomnienia ludzi i miejsc na namacalne przedmioty, które wywołują radość i reprezentują fizyczną obecność chwil, które będą trwać wiecznie.

Iwona Kmieć, „Petrichor-01” z cyklu “Petrichor (zapach ziemi po deszczu) — akryl na płótnie, technika mieszana

Prezentowane prace artystki nawiązują też do snów. Na przykład — kawałki staromodnych poszewek na poduszki, w kolażach z obszywającą je koronką, zaciągnięte białą farbą – snują opowieści o pracach minionych pokoleń, o zajęciach związanych z ogrodem babci na Białorusi, gdzie wszystko świetnie rosło, o obowiązkach gospodarskich…

Historie rodzinne, wydarzenia bliskie i dalekie, zjawiska bajkowe, nawet komentarze polityczne – o tym wszystkim opowiadają prace artystki. Bo na przykład, kiedy mowa o praniu, Iwona Kmieć nie zapomina o przedstawieniu prania pieniędzy, czy prania mózgu, komentując ciekawą metaforą, świetnie ujętą graficznie, ludzi bez skrupułów, zaangażowanych w te ciemne strony życia i manipulacje. Tak więc — „filozofia” prania w szerokim wachlarzu przeróżnych spraw i problemów.

Na stronie internetowej Iwony Kmieć, można zapoznać się z pracami artystki oraz nabyć upatrzone dzieło. 20% ze sprzedaży przeznaczone będzie na pomoc ukraińskim dzieciom.
www.visualscentart.com

Artykuł ukazał się w „Gońcu” w Toronto, 4 kwietnia 2022 r.




Fascynujące losy królewskiej kolekcji arrasów wawelskich

Katarzyna Szrodt (Montreal)
Wejście zwierząt do arki. Seria Dzieje Noego, pracownia Jana de Kempeneera, projekt Michiel Coxie, ok. 1550 r., (w:) J. Szablowski, Arrasy flamandzkie w Zamku Królewskim na Wawelu, wyd. Arkady, Warszawa 1975, fot. wikimedia commons

W 2021 roku wystawą „Wszystkie arrasy króla. Powroty 2021-1961-1921” Zamek Królewski na Wawelu uczcił powrót, w 1921 roku, zrabowanych przez Rosję arrasów oraz powrót kolekcji z Kanady , w 1961 roku, po dwudziestu latach opiekowania się nimi przez Polonię kanadyjską.

Ponad sto tysięcy osób zobaczyło wystawę, która de facto była pierwszą tak kompleksową prezentacją wyjątkowego zbioru arrasów Zygmunta Augusta. We wnętrzach Reprezentacyjnych Komnat Królewskich oraz w przestrzeni specjalnie stworzonej na użytek wystawy wyeksponowanych zostało 128 tkanin.

Jak to często bywa z dziełami sztuki wielkiej wagi – bezcennymi i unikalnymi, kolekcja arrasów Zygmunta Augusta ma burzliwą historię zasługującą na nieustanne przypominanie, gdyż nierozerwalnie wiążą się z nią losy naszej ojczyzny, jak i losy jednostek, o których warto pamiętać.

Rozmowa Boga Ojca z Noem. Seria Dzieje Noego. pracownia Jana de Kempeneera, projekt Michiel Coxie, ok. 1550 r., (w:) J. Szablowski, Arrasy flamandzkie w Zamku Królewskim na Wawelu, wyd. Arkady, Warszawa 1975, fot. wikimedia commons

DZIEJE ARRASÓW

Arrasy – tkane obrazy, inaczej zwane tapiseriami, oponami, szpalerami – są dekoracyjnymi dywanami ściennymi, tkanymi na krośnie, najczęściej nićmi wełnianymi i jedwabnymi, na podstawie kartonów wykonanych przez malarzy. Tkactwo artystyczne w epoce renesansu było sztuką niezwykle cenioną, zarówno we Włoszech, jak i w Niderlandach czy we Francji, rozwinęły się słynne w całej Europie ośrodki tkackie. Miejscowość Arras we Francji posiadała znane manufaktury, a powstające w nich tkaniny nazwano „arrasami”, co dało nazwę dużym tkaninom ściennym. Na terenach wykupionych przez Ludwika XIV od rodziny Gobelin, założono manufakturę tkacką, od której pochodzi nazwa „gobelin”, nazywająca tapiserie przeznaczone na meble, baldachimy, ozdoby okien i drzwi.  Do szczytowego rozkwitu technika tapisjerska doszła w południowych Niderlandach: w Brukseli, Brugii, Antwerpii, Gandawie, zaś w północnych Niderlandach ceniono manufaktury w miastach: Amsterdam, Delf i Gouda.

Gdy Zygmunt Stary i królowa Bona Sforza rozbudowali Wawel w stylu renesansu włoskiego, zakupili w Antwerpii i Brugii kilka arrasów mających ocieplić i ozdobić komnaty królewskie. Syn ich, król Zygmunt August, zamiłowanie do tkanych obrazów zamienił w prawdziwą pasję  i w latach 1550-1560 zamówił w brukselskich warsztatach ponad 160 tkanin. Było to największe zamówienie w manufakturach tkackich dla jednego odbiorcy. Największe arrasy, o tematyce zaczerpniętej z Księgi Rodzaju (4,8 m wysokości x 8,8 m długości), powstały na podstawie projektów znakomitego artysty Michiela Coxcie z Malines, zwanego „Rafaelem flamandzkim”. Inspirowane monumentalnym malarstwem Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej, reprezentują fazę dojrzałego renesansu, imponują bogactwem pomysłów, doskonałością obrazowania, kolorystyką, wielkością i precyzją. Zygmunt August sporządzając testament zapisał kolekcję arrasów trzem siostrom, zastrzegając, by po ich śmierci przeszła na własność Rzeczypospolitej. W 1764 roku, z okazji koronacji Stanisława Augusta, cała kolekcja arrasów znalazła się na Zamku Królewskim w Warszawie i wyeksponowane w salach zamku tkaniny nadały splendoru temu wydarzeniu. Po zakończeniu uroczystości koronacyjnych, arrasy przechowywane były w Warszawie, w Pałacu Krasińskich, który pełnił rolę archiwum państwowego. W 1795 roku, podczas oblężenia Warszawy, wojska carskie, na rozkaz Katarzyny II, zrabowały całą kolekcję arrasów. 157 tkanin wywiezionych zostało do Rosji i rozparcelowanych do różnych miejsc: Pałacu Zimowego, rezydencji w Gatczynie, pałacu w Liwadii na Krymie, do muzeum Stajni Dworskich i Dyrekcji Teatrów. We wszystkich tych miejscach arrasy były traktowane barbarzyńsko: przycinano tkaniny, by pasowały na ściany, rozcinano je na mniejsze, by zrobić z nich narzuty na kanapy, dziurawiono je, umieszczano w wilgotnych pomieszczeniach. Dopiero w efekcie postanowień Traktatu Ryskiego z 1921 roku, kończącego wojnę polsko-bolszewicką, arrasy zaczęły powracać sukcesywnie z Rosji Sowieckiej. Powracały partiami przez kilka lat, aż do 1928 roku. Z wywiezionych 157 sztuk zwrócono nam 136 w bardzo złym stanie, zaś 21 arrasów nie udało się odzyskać.

Potop. Seria Dzieje Noego, pracownia Jana de Kempeneera, projekt Michiel Coxie, ok. 1550 r., (w:) J. Szablowski, Arrasy flamandzkie w Zamku Królewskim na Wawelu, wyd. Arkady, Warszawa 1975, fot. wikimedia commons

LOSY SKARBÓW WAWELSKICH w KANADZIE

Już w sierpniu 1939 roku, przeczuwając niebezpieczeństwo wojny, dyrekcja Zamku Królewskiego na Wawelu podjęła decyzję, by ewakuować z Wawelu 132 arrasy, jak również bezcenne pamiątki narodowe: inkunabuły (najstarsze księgi), regalia królewskie (w tym Szczerbiec – miecz koronacyjny), militaria z XVII wieku (chorągwie, zbroje, rzędy końskie) oraz rękopisy Fryderyka Chopina. Bezcenne dzieła sztuki wagi narodowo-historycznej, w liczbie 278 obiektów, zapakowane zostały do żelaznych skrzyń i pod opieką dwóch kustoszy – Józefa Krzywdy-Polkowskiego i Stanisława Świerz-Zaleskiego, 3 września opuściły Kraków. Pierwszym przystankiem w ucieczce przed pościgiem niemieckim była ambasada polska w Bukareszcie. Z Rumunii skrzynie przetransportowano do Francji, gdzie w miejscowości Aubusson, francuscy konserwatorzy osuszyli arrasy zamoczone w trakcie podróży. W noc przed kapitulacją Francji, z portu w Bordeaux, w ostatniej chwili Skarby Wawelskie odpłynęły do Londynu. Zgodnie z decyzją rządu polskiego na uchodźstwie, cenny ładunek wysłany został do Kanady i 12 lipca 1940 roku wszystkie skrzynie, pod opieką Stanisława Świerz – Zaleskiego i Józefa Krzywdy – Polkowskiego, bezpiecznie dotarły na statku „Batory” do portu w Halifaxie. Znalezienie właściwego miejsca dla 24 skrzyń, zdobycie zgody na to, by polski Skarb Narodowy mógł być przechowany w Kanadzie, zabezpieczenie środków finansowych na konserwację – to wszystko spoczęło na barkach dwóch konsuli generalnych: dr Tadeusza Brzezińskiego i Wiktora Podoskiego.

Dzięki znajomości z dyrektorem Archive National w Ottawie, już w sierpniu 1940 roku skrzynie znalazły się w oddziale archiwów, na farmie eksperymentalnej pod Ottawą. Stałymi opiekunami Skarbów, odpowiedzialnymi za ich przegląd i konserwację, pozostawali dwaj kustosze z Wawelu – Józef Polkowski i Stanisław Zaleski, traktujący swoją misję z ogromną powagą i odpowiedzialnością. Co dwa-trzy miesiące otwierali skrzynie, wykładali z nich wszystkie precjoza, rozpościerali i wietrzyli arrasy, a wymagające naprawy obiekty poddawali konserwacji. Kilka arrasów zostało podszytych płótnem w celu ich wzmocnienia, rzędy końskie były sukcesywnie czyszczone i natłuszczane, czyszczono złote i srebrne regalia, naprawiono uszkodzenia w chorągwiach. Z każdej takiej inspekcji kustosze sporządzali dokładny raport wysyłany do rządu polskiego w Londynie.

Arras z herbem Polski i królewskimi monogramami S.A. (Sigismundus Augustus), ok. 1555 r., Bruksela, projekt – z kręgu Fransa Florisa i Cornelisa Bosa, (w:) J. Szablowski, Arrasy flamandzkie w Zamku Królewskim na Wawelu, wyd. Arkady, Warszawa 1975, fot. wikimedia commons

We wrześniu 1944 roku Wiktor Podoski odwołany został do Londynu, a na jego miejsce przyjechał do Ottawy Wacław Babiński – poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny przy rządzie kanadyjskim. Wacław Babiński, z ramienia rządu londyńskiego przejął pieczę nad Skarbami Wawelskimi. W marcu 1945 roku, obserwując sytuację w Polsce, opiekunowie podjęli decyzję o rozproszeniu Skarbów w kilku miejscach: dwa kufry z inkunabułami znalazły się w skarbcu Bank of Montreal w Ottawie, 33 kufry z arrasami i precjozami umieszczono w klasztorze St. Anne-de-Beaupre w prowincji Quebec, 9 kufrów oddano na przechowanie w klasztorze Precious Blood w Ottawie.

Wkrótce rozpoczął się dla opiekunów Skarbu niezwykle trudny etap. Koniec wojny i zmiany ustrojowe w Polsce spowodowały przybycie do Ottawy konsula komunistycznego Alfreda Fiderkiewicza i tym samym Wacław Babiński pozbawiony został uprawnień dyplomatycznych. W gronie osób opiekujących się Skarbami Wawelskimi pojawiła się poważna obawa, iż Skarby Wawelskie wysłane zostaną do ZSRR. Konsul Fiderkiewicz na pierwszym i jedynym spotkaniu z dwoma kustoszami, starał się przekonać ich do współpracy i tym samym uzyskać dostęp do Skarbów. Stanisław Świerz-Zaleski zdradził sprawę i zadeklarował chęć współpracy z Fiderkiewiczem, gdy tymczasem Jan Polkowski, oburzony postawą dotychczasowego współtowarzysza misji, zdecydowanie odmówił, twierdząc, że nie ma gwarancji, by Skarby powróciły bezpiecznie na Wawel.

Jeszcze tej samej nocy Wacław Babiński i Jan Polkowski zorganizowali transport, którym przewieźli Skarby do Muzeum Prowincjonalnego w Quebec City, zostawiając dwa kufry w Bank of Montreal w Ottawie. Gdy konsul Fiderkiewicz i Stanisław Zaleski pojawili się w klasztorze St. Anne–de-Beaupre, pomimo wypowiedzenia tajnego hasła „Matka Boska Częstochowska” poinformowani zostali, że Skarbu nie ma i nie wiadomo kto go zabrał. Szczęśliwie, pod koniec grudnia 1948 roku, dołączył do Wacława Babińskiego i Jana Polkowskiego, Stefan Kątski, malarz, profesjonalny konserwator, oddając sprawie opieki nad Skarbami swój czas i fachową wiedzę. Dzięki jego inicjatywie, dotychczas składane arrasy, nawinięto na specjalne bębny i okryto brezentem. Kilkakrotnie w ciągu roku ekipa opiekunów, z Wacławem Babińskim na czele, jeździła do Ottawy, by otworzyć wszystkie kufry, sprawdzić stan obiektów, przewietrzyć arrasy, w razie potrzeby dokonać napraw. Każda z wizyt opisywana była dokładnie w raportach wysyłanych do Londynu.

Arras z królewskimi monogramami S.A. (Sigismundus Augustus), ok. 1555 r., Bruksela, projekt – z kręgu Fransa Florisa i Cornelisa Bosa, (w:) J. Szablowski, Arrasy flamandzkie w Zamku Królewskim na Wawelu, wyd. Arkady, Warszawa 1975, fot. wikimedia commons

W 1949 roku prezydent RP rządu na uchodźstwie August Zaleski powołał inicjatywę zwaną Skarbem Narodowym, będącą zbiórką pieniędzy na konserwację Skarbów Wawelskich w Kanadzie. Skarbem Narodowym w Quebeku kierował pułkownik Andrzej Liebich, a zaangażowani w zbiórkę pieniędzy byli także Tadeusz Romer i Wacław Babiński. W 1953 roku, z inicjatywy Wacława Babińskiego, zaproszono na przegląd Skarbów znanego fotografa Yousufa Karsha, który wykonał profesjonalne zdjęcia obiektów. By uciszyć nagonkę mediów i dyplomacji komunistycznej, oskarżającej Polonię i rząd prowincjonalny o kradzież polskich Skarbów Narodowych, w prasie polonijnej i kanadyjskiej ukazały się zdjęcia i artykuły pokazujące stan zachowania precjozów. Z powodu tych nieustannych oskarżeń pod adresem Polonii kanadyjskiej, mającej ponoć przywłaszczyć i rozgrabić skarby wawelskie, do sprawy włączył się premier Quebeku Maurice Duplesis oraz najwyżsi hierarchowie kościoła quebeckiego. Ze strony Polonii do negocjacji z rządem komunistycznym zaproszony został pianista Witold Małcużyński zaś ze strony polskiej włączył się do rozmów kardynał Stefan Wyszyński.

Dzięki zabiegom negocjatorów 22 grudnia 1958 roku doszło do spotkania w Ottawie delegacji z Polski, której przewodniczył profesor Jerzy Szablowski z opiekunami skarbów oraz adwokatami reprezentującymi obie strony. W spotkaniu sam na sam w hotelu z profesorem Szablowskim, Józef Polkowski wyjaśnił, że główną jego intencją od samego początku, była opieka nad Skarbem Narodowym i potrzeba gwarancji, że powróci on na Wawel. Gdy Polkowski otrzymał takie zapewnienie – adwokaci spisali warunki powrotu. Pierwsza partia zawierająca inkunabuły z Bank of Montreal w Ottawie wysłana została w styczniu 1959 roku statkiem „Sztokholm”. Po śmierci premiera Quebeku Maurice’a Duplesis, we wrześniu 1959 roku, kardynał Stefan Wyszyński podjął rozmowy z przedstawicielami episkopatu Kanady: kardynałem Leger i arcybiskupem Roy oraz z władzami prowincjonalnymi, czego efektem była decyzja powrotu drugiej partii Skarbów na Wawel.

2 stycznia 1961 roku – 132 arrasy oraz wszystkie pozostałe skrzynie z regaliami, militariami, chorągwiami i precjozami odjechały do Bostonu, a stamtąd statkiem „Krynica” odpłynęły do Polski. – Niektóre egzemplarze wróciły w lepszym stanie niż wyjechały. Stan ogólny – bardzo dobry – napisał profesor Jerzy Szablowski. Po trzech miesiącach przygotowano na Wawelu wielką wystawę Skarbu Narodowego, który przez dwadzieścia lat przebywał w Kanadzie pod dobrą opieką.

Tak oto zakończyła się międzynarodowa „afera przywłaszczenia Skarbów Wawelskich przez Polonię i rząd kanadyjski”. W całej tej grze politycznej zapomniano o tych, którzy przez lata sporów i rozmów kuluarowych, sumiennie i bezinteresownie, narażając się niejednokrotnie na środowiskowy ostracyzm, dbali o stan zachowania pamiątek narodowych.

Michiel Coxie, Arras naddrzwiowy z herbem Polski na tle krajobrazu z bobrem i jeżozwierzem, ok. 1560 r., fot. Małopolski Instytut Kultury w Krakowie, wikimedia commons

Wacław Babiński, Józef Krzywda-Polkowski, Stefan Kątski – są godnymi bohaterami epopei Skarbów Wawelskich, przechowywanych przez dwadzieścia lat w Kanadzie. Przez lata wierni idei ich ocalenia, pozostali nieskazitelnie szlachetnymi obrońcami idei, jakby do nich adresował Zbigniew Herbert swoje „Przesłanie Pana Cogito”:

…Masz mało czasu trzeba dać świadectwo

Bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny

W ostatecznym rachunku jedynie to się liczy.

W ostatecznym rachunku jedynie liczyło się, że Skarb Narodowy powrócił w dobrym stanie zachowania na Wawel, gdzie od wieków było  jego miejsce.

*

ŹRÓDŁA: Antoń R., Skarby Wawelskie w Kanadzie w latach 1940-1960, Krosno 2021; Balawyder A., The Odyssey of Polish Treasures, Canada 1978; Fiderkiewicz A., Na placówce w Kanadzie, Warszawa 1973; Grzeloński B., Dyplomacja i arrasy. Wokół powrotu zbiorów wawelskich do Polski 1945- 1961, Kraków 2016; Janta-Połczyński A., Losy i ludzie. Spotkania- przygody-studia 1930-1960, Nowy Jork – Londyn 1961; Kijewska-Trembecka M., Losy Skarbów Wawelskich w Kanadzie, Studia Migracyjne – Przegląd Polonijny, nr 1 ( 163) 2017; Lewicka M., Dole i niedole wawelskich arrasów, Wyd. Szkolne i Pedagogiczne 1974; Szablowski J., Odyseja skarbów narodowych, Kraków 1960.

*


                                                             

Zobacz też:

Wanda Babińska – córka Wacława Babińskiego