Kolejny plener będącym spotkaniem polskiej i amerykańskiej sztuki, organizowany co roku przez nowojorską artystkę malarkę i kuratora wystaw Bashę Maryanską, przybliżył w tym roku artystom ze świata Kraków i jego atmosferę. Miejscem artystów stał się Hotel Leopolis w Bronowicach, położony blisko Rynku i starego Krakowa, z historyczną „Rydlówką” z „Wesela” Wyspiańskiego i sąsiedztwem Krzysztofa Pendereckiego. Ze względu na atmosferę, było to wspaniałe miejsce, aby pokazać część polskiej kultury i poczuć misterium sztuki.
W hotelu urządzona była pracownia dla artystów i zorganizowane dwie wystawy – początkowa i końcowa pokazująca prace, które powstały podczas tegorocznego krakowskiego pleneru. Sala wystawowa została urządzona w przestronnym patio ze szklanym dachem i dzięki temu naturalnym światłem przez cały dzień.
Dyrekcja Hotelu dołożyła wszelkich starań, aby artyści czuli się swobodnie i aby międzynarodowe spotkanie ze sztuką przyniosło rezultaty.
Rozmowa na temat plenerów, które organizuje Basha Maryanska w Polsce i w USA:
Między Francją a Polską. Wystawa grafik Doroty Krasnodębskiej-Michaluk w Galerii Forma w Warszawie.
Galeria Forma jest częścią Ośrodka Kultury spółdzielni „Politechnika” w Warszawie. Nowe kierownictwo galerii odnowiło wnętrze tak, by można było gościć profesjonalnych artystów. Jako pierwszą w nowym sezonie 2018 r. zaprezentowano twórczość graficzną Doroty Krasnodębskiej-Michaluk, artystki mieszkającej od wielu lat we Francji. Wystawę można zobaczyć do 5 października 2018 r.
Dorota Krasnodębska-Michaluk STRUKTURY S N U Między Francją a Polską Wystawa czynna 07. 09 – 05. 10. 2018 r. w godz. 12.00 – 20.00 Ośrodek Kultury FORMA SBM “Politechnika” ul. Żuławskiego 4/6 Warszawa tel. 22 848 00 02
Dorota Krasnodębska-Michaluk w magazyne „Culture Avenue”:
Wystawa prac Adama Fiali w Domu Polonii w Krakowie
27 czerwca w Galerii Domu Polonii w Krakowie, Rynek Główny 14, miał miejsce wernisaż prac artysty z Perth w Australii – Adama Fiali. Wystawę można oglądać do końca lipca 2018 r.
Adam Fiala – Credo twórcze
Jestem pół Polakiem pół Australijczykiem, ale ta pierwsza połowa może zawsze urosnąć.
Na australijski kontynent rzuciła mnie ciekawość świata, a zaspokojenie jej zawdzięczam Generałowi Jaruzelskiemu. Ale godnie z arią Jontka z opery narodowej „Halka”, nie mam żalu do nikogo i prywatnie w ogóle nie lubię mieć żalu, zwłaszcza po upływie czasu. Gdy zobaczyłem przebywając „na azylu” w ówczesnej Niemieckiej Republice Federalnej pismo z australijskiej ambasady z symbolem kangura i strusia równocześnie pomyślałem: O! to dla mnie sprawa. Oznacza perspektywę Nowego, bo już dość miałem ciągle powtarzanego w Polsce słowa odnowa. Nawiasem mówiąc napisałem w Niemczech taką powieść, ale zaginęła w Londyńskim Wydawnictwie Polish Books Fund. Powiedzieli wtedy, że nie mają pieniędzy, bo zbierają je na książkę o księdzu Popiełuszce Uznałem ich racje, w końcu byłem męczennikiem w dużo mniejszej skali.
Tu w Australii czuję się czasami kimś w rodzaju sienkiewiczowskiego Latarnika. Nie trudno to sobie wyobrazić, bo mieszkam od lat w pobliżu Oceanu Indyjskiego. Polskę interesuje Atlantyk, Amerykę Pacyfik, a ja temu się przyglądam z wybrzeży Oceanu Indyjskiego.
Moje wykształcenie jest bardzo prozaiczne. Magister praw UMCS w Lublinie. Ale prawie od początku świadomego życia interesowały mnie równolegle trzy dziedziny: literatura, art i muzyka. Jako dziecko pisywałem wierszyki patriotyczne, żyło się wtedy wspomnieniami o Makach na Monte Casino, rysowałem też i malowałem pociągi parowe z wielkim dymem z lokomotyw. Lokomotywy były zawsze moją pasją. Uważałem je za żywe, sapiące stworzenia. Nic dziwnego że bardzo lubiłem rytmiczny wiersz Tuwima „Lokomotywa”.
Po latach zagrałem go na australijskim didgeridoo. Co do muzyki to miałem prywatnego nauczyciela, kiedyś takie lekcje były modne wśród inteligencji, później nazywano ją inteligencją pracującą, a nawet twórczą i w tej ostatniej kategorii się mieściłem, nawet nie mając tytułów doktorskich czy profesorskich. Na studiach interesowało mnie prawo międzynarodowe. Do dziś kocham politykę. Ale wylądowałem ostatecznie jako radca prawny spółdzielni Samopomoc Chłopska na terenie województw lubelskiego, a później warszawskiego. Nie narzekałem, bo też musiałem być dyplomatą by się utrzymać na ćwiartkach czy połówkach, które dawały mi dobrą pensję w wysokości wynagrodzenia górnika dołowego, oczywiście po zsumowaniu. W jednym roku miałem chyba z pięć trzynastych pensji i nagród. Paradoks zrządził, że najlepiej zarabiałem właśnie w Polsce przed okresem stanu wojennego. Praca na radcostwach dawała mi mnóstwo wolnego czasu i pisałem prozę za prozą. Iskry to wydawały, honoraria były zbliżone do wartości małego Fiata.
Równocześnie sprzedawałem obrazy za tak zwane dewizy w BHZ Desa, biuro mieściło się w Alejach Jerozolimskich w Warszawie.
Stan wojenny przeciął to wszystko tak jak się przecina żywego człowieka piłą. W życiu nie wiadomo co człowieka spotka.
Jeżeli chodzi o muzykę, to gdy pojawił się Elvis przestałem grywać Chopena, skończyłem z prywatnymi lekcjami i zacząłem walić w rozstrojone pianino śpiewając udawaną angielszczyzną.
Pozostało mi to do tej pory, bo komponuję piosenki także w języku angielskim. Ale za diabła nie chciałbym pisać prozy w tym języku. Moje pierwsze piosenki przesłuchał ówczesny dyrektor Lubelskiej Filharmonii Adam Natanek i o dziwo dobrze je ocenił. Dzięki niemu uzyskałem legitymację refrenisty drugiej kategorii w lokalach gastronomicznych. Mam szereg takich legitymacji. Druga to ZAiKSU, trzecia ze Związku Literatów Polskich, a następnie i ze Stowarzyszenia Literatów Polskich. Ale ciągle mam wyrzuty sumienia, że nie płacę składek, więc chyba jestem tylko honorowym członkiem tychże organizacji.
Podczas kilkunastoletniego pobytu w Warszawie muzykę zawiesiłem na kołku, bo nie miałem instrumentu, poza nowo narodzonym synem. Ale w Australii na wystawce na trawniku znalazłem pierwszy keyboard i tak się zaczęła moja nowa przygoda z piosenkami i jak to nazywam Romantycznym Jazzem. Piosenki przychodzą mi same, podobnie jak art czy literatura. I nie odganiam ich, wykorzystuję. W Australii czułem się artystycznie dobrze. Zainteresowali mnie Aborygeni, noblista Patrick White oraz malarze, ale organizacyjnie jako etnik z Polski nie wyrabiałem się. Zresztą wolałem czas poświęcić na tworzenie a nie dreptanie z listami proszalnymi.
Zawsze mnie odsyłano do Polonii w Perth, która nie była dla mnie zbyt łaskawa, ponieważ byłem nietypowym emigrantem. Z pracą było ciężko, ponieważ uważano mnie wówczas w Australii za starego, skończyłem 40 lat, i w ogóle wtedy było spore bezrobocie. Przeżywałem długotrwałe okresy depresji, lecząc się u polskiej lekarki. Ta depresja spowodowała rozpad mojego małżeństwa, tak że po pewnym czasie staliśmy się tylko przyjaciółmi, współpracującymi artystycznie.
Obecnie w Australii podobnie jak i w Polsce bezrobocie jest bardzo niskie, ale ja już mam 77 lat i żyję z emerytur: australijskiej i w małym zakresie z polskiej jako dodatku na mocy porozumienia tych dwóch państw.
Wracając do działalności artystycznej, która była dla mnie dodatkową terapią, to lubię bardzo sam proces tworzenia, bo nigdy nie wiadomo jaki będzie ostateczny wynik. Jestem czynnym polskim patriotą, brałem udział w Sydnejskich konkursach rocznicowych związanych ze Strzeleckim i Kościuszką i otrzymywałem nagrody, nawet specjalną z polskiego konsulatu za balladę o Górze Kościuszki.
Prawdziwego kopniaka dała mi krakowska „Miniatura” z szefem Mieczysławem Mączką. Dzięki niemu wydałem 10 całkowicie własnych pozycji i ilustrowałem ponad 70 tomików innych poetów i poetek. Za jego pomocą poznałem poetę Henryka Reja, z którym współpracuję od paru lat jako grafik – opublikowaliśmy „Heads”. On potrafi dowcipnie i lapidarnie skomentować każdy mój rysunek i ma podobne zainteresowania muzyczne.
Są dwie osoby jeszcze, którym zawdzięczam wiele. Pierwsza to Teresa Podemska-Abt, która mnie na nowo odkryła jako poetę i zainteresowała mną fachowe pisma poświęcone literaturze oraz „Odrę”. Druga to Bogdan Nowicki, mamy wspólne zainteresowanie twórczością Franza Kafki. Opublikował o mnie teksty w „Migotaniach” i „Twórczości”, jego krytyka literacka jest dla mnie sporą pomocą, po prostu odkrywa mnie dla samego siebie – lepiej rozumiem czym się zajmuję.
Poza tym publikuję wiersze w „Polska-Kanada” magazynie twórczym redagowanym przez poetę Aleksandra Rybczyńskiego oraz w Culture Avenue. To jest też digitalny magazyn redagowany przez Joannę Sokołowską – Gwizdka, autorkę książek o polskiej kulturze emigracyjnej, szczególnie o teatrze. Mam bardzo duże „Body of Work” w każdej z tych dziedzin, publikuję dosłownie szczyt góry lodowej.
Światło Południa, magiczne, nastraja do twórczości, a o resztę nie trzeba się martwić. W twórczości pomaga mi naturalna łatwość skojarzeń, wyobraźnia, podświadomość i przetwarzanie obserwacji z życia codziennego. Cenię nowoczesną sztukę, ale sam najchętniej sięgam po piórko czy pędzel. Cenię też bardziej klawiaturę maszyny do pisania niż komputera. Wymyśliłem rodzaj kompaktowej noweli pisanej wersem, mam takie dwie książki: e – booki na Internecie. Obecnie przestawiłem się z prozy na poezję. Piszę też felietony i aforyzmy, aktualnie publikuję regularnie „Punkt widzenia” na facebooku (FB).
Moje credo artystyczne jest bardzo proste. Salutuj Wielkim, ale twórz tylko we własnym stylu. Może to być gorsze, skromniejsze ale własne. Pomaga mi też psychologia, studiowałem trochę filozofii chrześcijańskiej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, ale przerwałem, ponieważ potrzeby finansowe skierowały mnie do prokuratury w Gdańsku jako aplikanta. Byłem też na aplikacji adwokackiej w Olsztynie. Te wszystkie okresy zsumowałem, ponieważ były potrzebne do egzaminu na radcę prawnego. Było to najlepsze rozwiązanie.
Najwięcej o Polsce wiem z telewizyjnych Wydarzeń Polsatu, który lubi piłkę i muzykę disco, ale też potrafi spojrzeć wnikliwie w zakamarki polskiego życia, że nie powiem duszy.
Kamila Wojciechowicz w Polskim Instytucie Naukowym w Nowym Jorku. Fotoreportaż z wernisażu.
Indywidualna wystawa prac Kamili Wojciechowicz w Polskim Instytucie Naukowym w Nowym Jorku pt. W Hołdzie Dawnym Mistrzom (Tribute to Old Masters) miała miejsce w dniach 13-27 kwietnia 2018 r. Wernisaż odbył się 13 kwietnia. Kuratorem wystawy była Basha Maryanska.
Podczas pobytu w Nowym Jorku artystka namalowała także mural dla NY Moore hostel na Brooklynie.
Od dziecka przemieszczałam się z jednego miejsca w drugie. Moi rodzice dużo podróżowali, jeździliśmy kilka razy w roku do Prowansji, Toskanii lub w swojskie Tatry. Stąd wzięła się też moja potrzeba podróżowania, odkrywania nowych miejsc, ludzi. Cieszę się, że miałam szansę poznać tylu wspaniałych, ciekawych ludzi na mojej drodze życiowej, którzy przyczynili się do mojego rozwoju artystycznego. Moja dwujęzyczność również przyczyniła się do tego, że byłam bardziej otwarta na ludzi wyróżniających się. Moi rodzice przyjaźnili się z wieloma artystami, kolekcjonowali dzieła sztuki, i w pewnym sensie wyhodowali sobie artystkę!
Fragment wywiadu z Kamilą Wojciechowicz z magazynu i portalu kobiet biznesu „Business, Woman and Life”.
Kamila Wojciechowicz
Urodzona w 1991 r. w Fitzroy, w Australii. Mieszka i tworzy w Warszawie. Tutaj też ukończyła grafikę warsztatową i rysunek na Akademii Sztuk Pięknych. Studiowała również ilustrację na Visual Arts Department w Camberwell College of Arts w Londynie oraz w Fabbrica delle Favole pod kierownictwem Chiary Carrer.
W sztuce inspiruje ją świat fantasmagoryczny, realizm magiczny oraz dzieła dawnych mistrzów, takich jak Hieronymus Bosch, Albrecht Durer, Leonardo da Vinci. Urzekają ją również miedzioryty wiktoriańskie.
Artystka najczęściej tworzy kolaże i rysunki piórkiem w tuszu. Uprawia również grafikę komputerową. Jej prace są albo monochromatyczne i rysunkowe, albo tworzone w szerokiej gamie barwnej z użyciem jaskrawych kolorów. Czasem łączy obie techniki, z których powstają fantastyczne, przestrzenne kolaże. Postacie z obrazów Boscha i innych symbolistów przenikają do jej świata, aby odegrać nową rolę. Dzieła są nasycone narracją, ubraną w rysunkową i malarską formę, dzięki czemu zyskują na atrakcyjności.
Grafiki Doroty Krasnodębskiej-Michaluk na Manhattanie
Dorota Krasnodębska-Michaluk od 1998 roku mieszka we Francji, w Saint-Julien-en-Genevois, małym miasteczku na pograniczu ze Szwajcarią. Pracuje jako grafik komputerowy, prowadzi zajęcia plastyczne w szkołach, przede wszystkim jednak kontynuuje poszukiwania artystyczne. Interesują ją techniki grafiki warsztatowej, rysunku, malarstwa, fotografii, a także grafiki komputerowej, która pozwala przetwarzać fotografie i łączyć je z gestem ręki i pędzla.
Urodziła się i wychowała w Warszawie, w rodzinie fotografów. Jej ojciec prowadził znaną pracownię fotograficzną i uczył fotografii w Łódzkiej Szkole Filmowej. Doświadczenia wyniesione z domu zainspirowały ją do podjęcia studiów na Wydział Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie w 1990 roku jako jedyna na ASP zaprezentowała dyplom w technice serigrafii, łącząc elementy fotografii z efektami grafiki warsztatowej i technik metalu.
Fotoreportaż
W grudniu 2017 roku nowojorska JADITE GALLERY zaprezentowała prace graficzne Doroty Krasnodębskiej-Michaluk na indywidualnej wystawie „Dorota Michaluk, Etchings and Drawings”. Kuratorem wystawy była Basha Maryanska.
Grafiki Doroty Michaluk pokazywane na wystawie w Jadite Gallery będzie można zobaczyć w maju 2018 roku podczas International Artists Residency.
Kolejna indywidualna wystawa prac graficznych artystki odbędzie się od 4 września do 2 listopada 2018 roku, (wernisaż – sobota 6 października) w Beacon, New York.
Indywidualna wystawa prac graficznych w Warszawie, w galerii Forma, ul Żuławskiego 4/6, od czwartku 7 października do piątku 28 października 2018 roku.
W piątek 11 maja 2018 r. ukaże się wywiad z Bashą Maryanską z Nowego Jorku, malarką i kuratorką wystaw organizatorką International Artists Residency.
W hołdzie dawnym mistrzom
Polski Instytut Naukowy w Ameryce zaprasza na indywidualną wystawę prac polsko-australijskiej artystki Kamili Wojciechowicz pt. W Hołdzie Dawnym Mistrzom (Tribute to Old Masters). Wernisaż odbędzie się 13 kwietnia o godzinie 18:00 na 208 East 30th Street w Nowym Jorku, NY 10016. Wystawę będzie można oglądać od 13 do 27 kwietnia br. we wtorki, środy i czwartki od 10:00 do 18:00.
Tworząc moje prace inspirowałam się wielkimi mistrzami takimi jak Albrecht Dürer, Hieronim Bosch, Diego Velázquez, Peter Breugel Starszy, Petrus Christus i innymi. Zdecydowałam się połączyć w mojej sztuce pewne elementy klasyczne, takie jak rysunek inspirowany miedziorytem wiktoriańskim oraz elementy tworzone w szerokiej gamie barwnej z użyciem jaskrawych kolorów. Oczywiście, nie oznacza to, że całkowicie skopiowałam prace mistrzów. Zamiast tego, chciałam się nauczyć, ich już legendarnych umiejętności i wykorzystać je w moich pracach. Moje grafiki dotyczą głównie mojego zainteresowania baletem, operą oraz wyobrażeniami niebios, piekła i ogrodu ziemskich rozkoszy. Obecnie moje prace nawiązują do ezoteryki i mistyki, które połączyłam w postaci kolażu z elementami mitologicznymi, to daje wrażenie miniaturowej scenografii.
Kamila Wojciechowicz
Kamila Wojciechowicz – artystka urodzona w Australii, wykształcona w Warszawie i w Londynie, wielokrotnie nagradzana na międzynarodowych konkursach. Jest m.in. finalistką Art Next Expo w Hong Kongu w 2017 roku. Wystawiała swoje prace w wielu krajach na świecie, m.in. w Hong Kongu, Włoszech, Niemczech, Wielkiej Brytanii oraz w Stanach Zjednoczonych. Twórczość Kamili Wojciechowicz ukazuje jej pasję w wielu możliwych odsłonach – grafikach, kolażach oraz obrazach.
Dorota Krasnodębska – Michaluk urodziła się i wychowała w Warszawie, w rodzinie fotografów. Jej ojciec prowadził znaną pracownię fotograficzną i uczył fotografii w Łódzkiej Szkole Filmowej. Kilkanaście pierwszych lat życia Dorota spędziła w tymże atelier, bawiąc się malowaniem na odrzuconych odbitkach i wywoływaniem swoich czarno-białych zdjęć… Te pierwsze fotograficzne i graficzne doświadczenia, podobnie jak wielka pasja do rysunku, zaprowadziły ją na studia na Wydział Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie w 1990 roku jako jedyna na ASP zaprezentowała dyplom w technice serigrafii, łącząc elementy fotografii z efektami grafiki warsztatowej i technik metalu.
Od 1998 roku Dorota Michaluk mieszka we Francji, w Saint-Julien-en-Genevois, małym miasteczku na pograniczu Szwajcarii. Pracuje jako grafik komputerowy, prowadzi zajęcia plastyczne w szkołach, przede wszystkim jednak kontynuuje poszukiwania artystyczne. Interesują ją techniki grafiki warsztatowej, rysunku, malarstwa, fotografii, a także grafiki komputerowej, która pozwala przetwarzać fotografie i łączyć je z gestem ręki i pędzla.
W 2013 roku artystka została zaproszona do udziału w międzynarodowej wystawie „Endurance” w nowojorskiej NEW CENTURY ARTISTS GALLERY. Od tego czasu regularnie wystawia swoje prace, głównie w galeriach w Nowym Jorku i innych miejscach w USA, a także w Salonach Artystycznych we Francji. Uczestniczyła też w kilku międzynarodowych plenerach malarskich w stanach: New Mexico i New York w USA oraz w Polsce.
W 2016 i 2017 roku była stale reprezentowana przez MONTSERRAT CONTEMPORARY ART GALLERY w Nowym Yorku.
W grudniu 2017 roku nowojorska JADITE GALLERY zaprezentowała jej prace graficzne na indywidualnej wystawie „Dorota Michaluk, Etchings and Drawings”. Kolekcja grafik warsztatowych zaprezentowana zostanie jeszcze w maju 2018 roku w Beacon, w znanej enklawie artystycznej stanu Nowy York, podczas Międzynarodowego Pleneru Artystycznego w HUDSON RIVER CENTER, a w październiku, na wystawie łączącej prace graficzne Doroty Michaluk i innej polskiej rysowniczki i graficzki, Kamili Wojciechowicz w RED BARN GALLERY, również w Beacon.
_______
Zaprezentowana tu wystawa prac Doroty Krasnodębskiej-Michaluk częściowo nawiązuje do serii grafik warsztatowych, prezentowanych od zeszłego roku w USA, z dodatkiem najnowszych prac wykonanych przez nią w pracowni grafiki warsztatowej EBAG: Szkoły Sztuk Pięknych Regionu Genewskiego (Ecole des Beaux Arts du Genevois).
Mówiąc o warsztacie graficznym, napotykamy na problem w jego klasyfikacji: artystka lubi burzyć granice klasycznych technik, unikając tradycyjnych matryc metalowych i eksperymentując używanie innych materiałów pozwalających na szybsze utrwalanie gestu. Odbija kompozycje nie tylko na papierze, ale też na innych podłożach, syntetycznych lub naturalnych (jak tkanina bawełniana). Zdarza się, że odbite z matryc rysunki są komponowane jak collage na większym, kontrastowym podłożu, tworząc unikatowe kompozycje.
Niektóre z zaprezentowanych prac artystka wykonała stosując nowoczesna technikę „giclée”, wzbogacając efekt odręcznym rysunkiem tuszem.
Prace Doroty Krasnodębskiej-Michaluk w pełni oddają jej wrażliwość i wyobraźnię. Można je nazwać – graficzną poezją wizualną.
Redakcja
Warsztat graficzny artystki
Sztuka graficzna służy powielaniu. W domenie grafiki warsztatowej idealnie więc byłoby dopracowywać cały cykl jak najbardziej podobnych do siebie odbitek z każdej kompozycji… Ja jednak, gnana ciekawością, rozpoczynam raz po raz coraz to nowe poszukiwania i eksperymenty.
Moje prace graficzne odbijam nie tylko na papierze, ale także na tkaninie, włóknie szklanym, kalce, nawet węglowej kalce maszynowej… Prawdę mówiąc, potrafię się zachwycić każdym materiałem. Nie ma dla mnie pojęcia brzydoty i piękna w tej dziedzinie. Zauważyłam nawet, że bardzo mnie intrygują te materiały, które nie są postrzegane jako „szlachetne”. Podam przykład: jeden z moich eksperymentów graficznych wykonałam na styropianie. Nie mogę jednak zdradzić wszystkich tajników mojej kuchni!
Sztuka współczesna otworzyła przed artystami wszystkie drzwi: upajam się tą wolnością!
Dla współczesnego plastyka nie muszą już istnieć rozgraniczenia pojęć: „brzydki – ładny”, „szlachetny – nieelegancki”, „brudny – czysty”! W duszy dziękuję za to -przed wszystkimi innymi – Dadaistom.
Ale wróćmy do moich eksperymentów graficznych. Bywa, że odbijam na prasie kompozycję kilku matryc, wykonanych nieraz na rożnym podłożu. Taka grafika może być też kombinacją zarówno wklęsłodruku, jak i wypukłodruku. W efekcie, podpisując taką pracę, mnie samej czasem trudno jest precyzyjnie określić zastosowaną technikę!
Fotoreportaż z wernisażu w Jadite Gallery na Manhattanie wraz z informacją o wcześniejszych i planowanych wystawach Doroty Krasnodębskiej-Michaluk zostaną pokazane na Culture Avenue w środę, 25 kwietnia 2018 r.
Galeria
W październiku 2018 r. w Red Barn Gallery w Beacon NY, Dorota Michaluk będzie miała wspólnąwystawę wraz z Kamilą Wojciechowicz. O Kamili Wojciechowicz na Culture Avenue: