image_pdfimage_print
Przegrani zwycięzcy

Przegrani zwycięzcy

Krzysztof Kasprzyk (Kanada)

Od momentu wyjazdu z Polski, co pewien czas zastanawiałem się nad znaczeniem słów Norwida z wiersza „Moja piosenka”. Dla mnie, dla moich rodziców, dla dziadków, którzy żyli jeszcze pod zaborami. I dla Norwida, dla tamtego pokolenia pierwszej Wielkiej Emigracji.(…) Szkoda, że nie mogę o tym porozmawiać z moimi rodzicami, szczególnie z ojcem, w kolejną rocznicę D-Day, w którym brał udział. Ląduje w Normandii 17 lipca 1944 roku, jako dowódca inwazyjnej jednostki przydzielonej do angielskiej armii – 411 R&SU (Repair and Salvage Unit – Jednostka Naprawy i Ratownictwa). (…) Kiedy pasjonowałem się rzeźbieniem pomnika Nieujarzmionego Konia (Crazy Horse) w Południowej Dakocie, przez rodzinę Korczaka Ziółkowskiego, odkryłem, że Korczak brał udział w inwazji, jako ochotnik, na plaży Omaha. Mój ojciec obok, na brytyjskiej plaży Gold. Następny, sąsiedzki odcinek to byli Kanadyjczycy na Juno. I jak tu nie wierzyć w przypadki i szczególne znaki, które tak często przewijają się w moim życiu.

Read more
Ciocia Jadzia  (1916-1994)

Ciocia Jadzia  (1916-1994)

Zygmunt Wojski (Wrocław)

Była jedną z trzech córek leśniczego Poborca i całe dzieciństwo spędziła w Puszczy Bolimowskiej w leśniczówkach i gajówkach. W Budach Grabskich mieszkała w pobliżu domu dziadków Janusza Reszki i opowiadała mi, jak to dziadek Janusza wołał do swojej żony: „Beniu! Lis kury dusi!” Znała i kochała Puszczę Bolimowską, jak mało kto. Była urodziwą kobietą. Poznała brata mojej Mamy, Zygmunta Łazęckiego (1915-1942) i pobrali się.

Read more
„Polacy nie gęsi i swój język mają” – Jerzy Korey-Krzeczowski (1)

„Polacy nie gęsi i swój język mają” – Jerzy Korey-Krzeczowski (1)

Joanna Sokołowska-Gwizdka (Austin, Teksas)

Wspomnienia Jerzego Korey-Krzeczowskiego, w dwóch częściach – do 1951 roku, czyli do wyjazdu na emigrację do Kanady i od 1951 roku, do 2003 r., są wynikiem wielu godzin spędzonych na rozmowach, spisanych, autoryzowanych i pierwotnie opublikowanych w „Liście oceanicznym” w Toronto (nr 10, październik 2003 i nr 11, listopad 2003).

Read more
Współczesny wymiar nieudanej próby Karskiego zatrzymania Holokaustu

Współczesny wymiar nieudanej próby Karskiego zatrzymania Holokaustu

Justine Jablonska (Nowy Jork)

Tłumaczenie: Bożena U. Zaremba

Monodram „Remember This: The Lesson of Jan Karski”, której współautorami są Young i Derek Goldman, uwypukla ogromy ciężar misji Karskiego. Spektakl, prezentowany „off-Broadway”  [w dniach 9 września – 16 października], miał swój debiut w Waszyngtonie jesienią 2019 roku i był także wystawiany przez Chicago Shakespeare Theater jesienią 2021 roku.

 

Read more
Dzieci na wojnie

Dzieci na wojnie

Wilek Markiewicz (Toronto)

Otrzymałem incognito faks artykułu z Toronto Sun: „Zbyt  młodzi by umieć czytać, dość starzy by umrzeć” pióra J. Bushinskiego. Tekst faksu był nieczytelny, lecz tytuł mnie wystarczająco zainspirował, by się zastanowić nad problemem dzieci bądź walczących, bądź pasywnych ofiar, z premedytacją lub bez.

Read more
Wrzesień pełen wrzosów i… wojennych wspomnień

Wrzesień pełen wrzosów i… wojennych wspomnień

Włodzimierz Wójcik (1932-2012)

W tym miesiącu dość często, przez ostatnie kilkadziesiąt lat, jeździłem pociągiem do Puław, do Kazimierza nad Wisłą, do Nałęczowa. Kiedy pociąg zostawiał za sobą Jedlińsk zwykle zaczynałem intensywnie obserwować skraj lasów wypatrując pojawiających się co pewien czas szerokich połaci wrzosów.  Tak, to kwitnące wrzosy nadały nazwę dziewiątemu miesiącowi roku. Zresztą miesiąc ten bywał niekiedy nazywany świętomichalski, od imienin Św. Michała przypadających na 29 dzień września. Albo też w niektórych regionach nosi nazwę  pajęcznik”  – po prostu od babiego lata, od wlokącej się po krzewach, po roślinach  srebrzystej „pajęczyny”.

Read more
Pudełko z Uchty

Pudełko z Uchty

Ryszard Sawicki (Kalifornia/Namysłów)

Kazik miał smutne lata młodzieńcze. Wychowywali go dziadkowie i wujostwo. Ojciec wpadał czasem w odwiedziny. Miał trudną pracę w policyjnym wydziale politycznym. O matce Kazik nigdy nic nie mówił. Zmarła prawdopodobnie w dniu jego urodzin. Czasem ze smutkiem w głosie zwierzał się kolegom, że zazdrości im domu, rodziców i rodzeństwa. Powiadał wówczas, że rodzina to najdroższy skarb od Boga, którego trzeba strzec i pamiętać by go nie stracić. Był koleżeński, dokładny, a nawet drobiazgowy. Dbał o czystość i elegancję. Interesował się żywo koleżankami, ale wyznawał żelazną zasadę, że wszystko w życiu powinno toczyć się bardzo wolno, a postępować należy z niezwykłą rozwagą.

Read more
image_pdfimage_print