„Tobołek” Ewy Chruściel
Urodziła się w 1972 roku. Poetka, tłumaczka. Wykłada literaturę w Colby-Sawyer College w New Hampshire. Swoje wiersze publikowała m.in. w „Odrze”, „Nowej Okolicy Poetów”, „Studium”, „Zeszytach Literackich” oraz w „Boston Review”, „Colorado Review”, „American Letters and Commentary”. Wydała dwa tomy wierszy w języku polskim Furkot (2003) i Sopiłki (2009) oraz jeden w języku angielskim Strata (2011), który zdobył pierwsze miejsce w międzynarodowym konkursie Emergency Press. Wraz z Miłoszem Biedrzyckim przetłumaczyła Prześwity Jorie Graham (2013). Mieszka w Stanach Zjednoczonych.
TOBOŁEK
Przenosi metafory
jak jeż.
Kłębek
kolczastch zwichrzeń.
Tajemnica zwinięta w sobie.
Teraz zasypia na rękach.
Zasusza koronę
cierniową
w lotos, mały uśmiechnięty
budda.
LIŚCIE MIŁORZĘBU
Twoja mama dała ci liść miłorzębu przed śmiercią.
Długowieczny przybysz oceanu permskiego – rośnie
w nas drzeworyt czekania.
Moja mama to też duch.
Jej głowa pełna żółtych tajemnic.
Liście wiodą mnie naprzód,
gdy idę ulicami Manhattanu, żeby się z nią spotkać.
Klękam, żeby je podnieść – stają się wiosłami –
Moja mama też klęka w parku, żeby zebrać
te same liście,
z tego ich mnóstwa możemy dać
tylko to, co otrzymałyśmy.
Te gaje w nas.
GENIUS LOCI
To historia wyciętego dębu
w ramy dla obrazu Bożej Rodzicielki,
zaaresztowanego podczas
jej peregrynacji po Polsce.
Matkę zaaresztowano,
ale przecież idzie o ramy.
Teraz twarz jej w gałęziach,
jej rysy, konary. Nie puszczaj
gałęzi, tych ram się trzymaj.
Matka pomnaża w załomach,
w prześwitach.
W mszałach srebrnych traw,
w obwodach pajęczych
pragnień. Teraz ta twarz i wieki całe,
od rosy mży.
Zamiast przypisu: 22 czerwca 1966 roku milicja aresztowała obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, przemocą odbierając go księdzu Stefanowi Wyszyńskiemu, kiedy przewoził go z uroczystości we Fromborku do swojej archidiecezji warszawskiej. Na frontonie świątyni ustawiono pusty tron. W Sandomierzu, następnym miejscu peregrynacji, eksponowano puste ramy z kwiatami.
PRZEPRASZAM ZA DRZEWA
Na deszczułkach bukowych otworzyłam
twoje imię, a potem odczytałam twoją twarz.
Na drzewie bukowym zjawiła się Matka.
Aniołowie pogubili sandały.
Drzewo było prasłowem.
Czytam teraz książki utkane z pnia buku,
na stronach z witek zaplątują się złe duchy
w drzewie płodności, w którym przodkowie
ukrywali wiersze.
A my ustawiamy wianki w oknach
przeciwko piorunom.
Wiersze pochodzą z tomiku Ewy Chruściel, „Tobołek”, Biblioteka Arterii 2016.